„Ziemia obiecana” – aktualizacja 2021 – Wakacyjna Akademia Finansów dla Firm cz. IV

Zainspirowani idealizmem projektu Polskiego Ładu, którego lektura spędza nam sen z powiek wobec rozmachu prezentowanych zasad i instrumentów sprawiedliwości, solidarności i równości, postanowiliśmy – dla lepszego zrozumienia ideału – wrócić do źródeł.  Szukając inspiracji w literaturze nie sięgnęliśmy – na co pewnie liczyli nasi wdzięczni Czytelnicy – do „Utopii” Thomasa Morusa. W dzisiejszym odcinku Wakacyjnej Akademii Finansów dla Firm odwołujemy się do „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta. I też nie dlatego, że w tytule jest o obiecywaniu.   Oby po nastaniu nowego porządku nie okazało się, że mottem każdego przedsiębiorcy zostanie najsłynniejszy chyba cytat z tej powieści:

– (…) ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic (…) – To razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby założyć wielką fabrykę.

Powodów sięgnięcia po tę klasykę jest więcej: studiując istotę kapitalizmu i modyfikacje, których dokonuje on na istocie ludzkiej warto odwołać się do jego początków. I czas chyba najwyższy w tym letnim (chodzi zarówno o temperaturę jak i o porę roku) podejściu do ekonomii wpleść polskie pierwiastki. Przecież i my, Polacy, ocieramy się o wielkie pieniądze, mamy z nimi do czynienia, pomnażamy je… Przecież prawa ekonomii sięgnęły swymi mackami nie tylko bohaterów rodem z USA np. z filmu „Chciwość”, i nie tylko amerykański cwaniak (Wilk z Wall Street) grając im na nosie zbił fortunę. Zatem – „Jak robią to Polacy?”

Nie bez przyczyny szukamy odpowiedzi w utworze sprzed ponad stu lat. Aktualność powieści Reymonta poraża. Ale nie chodzi tutaj tylko o uniwersalne prawdy o człowieku, których nie brakuje w tekście Reymonta, a ich artyzm prześciga się z celnością. Warto sięgnąć po tę powieść, aby odnaleźć refleksje o Polakach, które z uszczypliwym humorem wypowiadają żydowscy bohaterowie, które trzeźwo sączą Niemcy, czy też które wykrzykuje Borowiecki, Polak od polskości uciekający.

Ale przede wszystkim motywacją do lektury powinna być ponadczasowość tego tekstu. Postaramy się zasygnalizować najważniejsze związki ze współczesnością.

Aktualność transformacji

Rozwój gospodarczy na przełomie XIX i XX wieku na ziemiach polskich cechował się niesamowitym tempem. Z niesamowitą szybkością powstawały nowe fortuny, co za tym idzie, zmieniał się układ sił społecznych, zmieniały się miasta i oczywiście zmieniał się człowiek, któremu przyszło zmierzyć się z taką ilością nowości. Czy to, czego doświadcza Polska po przewrocie 89 roku nie jest sytuacją analogiczną? I nadal nie zwalniamy, „rozwój” nie bez przyczyny jest jednym z lepszych słów kluczy w marketingu.  On „się dzieje” wciąż. Rozwój nabrał rozpędu, jego prędkość wymusza na nas nieustanną próbę dorównania mu. Czy dziś w epoce 5G, AI, przemysłu 4.0 sprawniej niż przed stu laty radzimy sobie z nieustannym przepoczwarzaniem się?

Aktualność wyścigu szczurów

Oto kolejna analogia. Bohaterowie „Ziemi obiecanej” także gonili otaczającą ich rzeczywistość. Oczywiście kierunkiem/celem biegu był szczyt. Marzyli o bogactwie i sięgali po to marzenie wszelkimi możliwymi sposobami. Nie bali się wyzwań, ciężkiej pracy, a gdy nie dało się tymi drogami, to nawet… Gdyby jednak ktoś z Państwa nie znał tego dzieła, to nie będziemy spoilerować. Ale jedno możemy obiecać – będziecie zadziwieni potęgą podobieństwa. Poniżej małe ćwiczenie: zamiast słowa „fabryka” wstaw „korporacja”:

– Ale nam nie jest wszystko jedno, nam – fabryce, w której pan jesteś jednym z milionów kółek! Przyjęliśmy pana nie na to, żebyś pan produkował się ze swoją filantropią, a tylko abyś robił. Pan wprowadzasz zamęt, gdzie wszystko polega na najdoskonalszym funkcjonowaniu, na prawidłowości i zgodności.

– Nie jestem maszyną, jestem człowiekiem.

– W domu

Teraz brzmi znajomo, prawda?

Ale poza atmosferą w pracy, poza mało kurtuazyjną motywacją pracowników, poza ukazanymi tutaj oczekiwaniami wobec zatrudnionych warto przy tym cytacie zatrzymać się nad metaforą maszyny. Powraca ona w powieści bardzo często, nawet w formie proroctwa.

Proroctwo Matrixa

Bracia Wachowscy osiągnęli niebywały sukces poruszając tematykę człowieka zniewolonego do maksimum (ponieważ nawet nie jest świadom tej niewoli). Czemu nie doceniamy Reymonta za wnikliwość diagnozy świata, który go otaczał?

Człowiek stworzył maszynę, a maszyna człowieka zrobiła swoim niewolnikiem; maszyna będzie się rozrastać i potężnieć do nieskończoności i również wzrastać i potężnieć będzie niewola ludzka.

Pisarz przestrzegał przed groźbą utraty człowieczeństwa, ale nie moralizował. Pisał o niebezpieczeństwach, które czyhają na człowieka, ale drogę do ocalenia, choć traktował jako konieczną, nakreślił jednak jako niemożliwą.

Kapitalizm – współczesny konflikt tragiczny

A może jednak można uciec od świata, którym rządzi prawo pieniądza? Czy można jednocześnie zachować czystość moralną i zbić fortunę? Choć pytania brzmią bardzo wzniośle, autor nie odpowiedział na nie patetycznym wykładem, ale tak nakreślił sylwetki bohaterów, aby nie mieli innego wyjścia, jak podążać drogą, którą im wytyczył moment dziejowy. Płynęli z nurtem zmian, a każdy jeszcze na dodatek z balastem swojego pochodzenia, które w znacznym stopniu determinowało ich działania.

Czy to oznacza, że umiejętności przedsiębiorcze mają narodowość? Niekoniecznie. Wierzymy jednak, że tym, co sprzyja robieniu wielkich pieniędzy jest zmysł obserwacji i idąca za nim zdolność trafnej refleksji. Jako argument posłuży perełka spośród wszelkich Reymontowskich cytatów:

…Ja jestem człowiek, który kocha i potrzebuje pięknych rzeczy. Jak ja się narobię cały tydzień, to potem w szabas czy w niedzielę potrzebuję odpocząć, potrzebuję iść do ładnej sali, gdzie bym miał ładne obrazy, ładne rzeźby, ładną architekturę, ładne ceremonie i ładny kawałek koncertu. Ja bardzo lubię te ceremonie wasze, w nich jest i piękny kolor, i ładny zapach, i dzwonienie, i światła, i śpiewy. A przy tym jak ja już muszę słuchać kazania, to niech ono będzie nienudne, niech ja słucham delikatnego mówienia o wyższych rzeczach, to jest bardzo nobl i to dodaje człowiekowi humoru i ochoty do życia! A w kirche co ja mam?… Cztery gołe ściany i tak pusto, jakby cały interes miał się trochę zlikwidować. A do tego przychodzi pastor i mówi. Co pan myślisz, o czym on gada?… Gada o piekle i innych nieprzyjemnych rzeczach. Bądź pan zdrów. Czy ja po to idę do kościoła, żeby się zdenerwować? Ja mam nerwy, ja nie jestem cham, ja nie lubię się gnębić nudnym gadaniem. A przy tym ja lubię wiedzieć, z kim mam do czynienia – cóż to za firma protestantyzm?! Papież to firma.

A to, czy przesłania Nowego Ładu, Utopii i Ziemi Obiecanej wyrażające tęsknotę człowieka za lepszym światem pozostają w sferze marzeń czy mrzonek, pozostawiamy do oceny Czytelników.

Podziel się