Na wakacje… „Chciwość” – Wakacyjna Akademia Finansów dla Firm cz. I

Okres urlopowy za pasem. Czy to jednak oznacza, że czas na „nic nie robienie”? Czy raczej na nadrabianie zaległości, szczególnie tych lekturowych i kinowych, na które w codziennym kieracie brakuje czasu?  Jak sprawić, aby tego typu zadanie stało się jednocześnie i relaksem, i pracą? Specjalnie dla naszych Czytelników inaugurujemy Wakacyjną Akademię Finansów dla Firm.

Należy oczywiście połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli obejrzeć filmy, w których można doszukać się elementów edukacyjnych, ale i rozrywkowych, zagłębić się w lektury, które wiedzę poszerzą, uporządkują, ale oczywiście w sposób nienachalny, lecz interesujący. Mając tak surowe kryteria i pragnąc pozostać przy tematyce ekonomicznej, nie pozostaje nam nic innego jak polecić coś z klasyki gatunku. W naszym wakacyjnym cyklu zaproponujemy bliższe spotkania z takimi perełkami kina i publicystyki jak m.in.: filmy „Wilk z Wall Street”, „Chciwość” i „Big short”, a także niebagatelne książki, np.  „Zachłanny mózg” Sebastiana Bohlera, „Ziemię obiecaną” Władysława Reymonta oraz „Wojnę o pieniądz” Song Hongbinga.

Na początek wakacji wypada polecić coś z kina familijnego. Dlatego rekomendujemy „Chciwość” J.C.Chandora. Nastoletnie pociechy znajdą kilka dobrych kwestii do stworzenia memów (definicja pracy maklera, definicja pieniądza…).  Dorośli widzowie dadzą się porwać gonitwie myśli nadążającej za wątkiem ekonomicznym. A jeśli ktoś nie lubi filmów o robieniu obrzydliwie wielkich pieniędzy, to motywacją do obejrzenia mogą być: dla pań – zachwycająca obsada ról męskich, dla panów – oszczędność słów, która absolutnie nie wyklucza porozumiewania się bohaterów (znaczy brak nadmiaru kwestii „musimy porozmawiać”).

Ale nie tylko aktorstwo na najwyższym poziomie pozwala zaliczać ten film do arcydzieł. Choć film wydaje się monotematyczny to odnajdziemy w nim mnóstwo wątków, odniesień do różnych gatunków filmowych. Niektóre należy oczywiście potraktować z przymrużeniem oka.

Wątek walki dobra ze złem pozwala nam zaklasyfikować „Chciwość” do baśni. Zaś fakt, że zło wygrywa, daje nam argument za tym, że to thriller.

Realizację wątku religijnego mamy w alegorii zła wcielonego, i to wcielonego w postać pieniądza.

Możemy też powiedzieć, że to film edukacyjny: naucza, że dorośli też nie do końca rozumieją mechanizmy rządzące światem.

Ci sami dorośli nierozumiejący owych mechanizmów, ale świetnie je wykorzystujący do przejęcia władzy nad tymi, którzy istnienia tych mechanizmów nie są nawet świadomi – to z pewnością elementy groteski.

Odnajdziemy tu także kino feministyczne (okaże się bowiem, że wojujące kobiety mają rację, gdy się oburzają, że żyjemy w męskim świecie; policzcie postacie kobiece i zwróćcie uwagę na ich funkcje), film wojenny (działania bohaterów spowodują tysiące ofiar), film instruktażowy (genialna lekcja jak stosować słowa-wytrychy i nadal pozostać profesjonalistą: „Jestem całkowicie oddany firmie”, „To dość skomplkowane”, „Oczywiście zadbamy o Ciebie”).

Ale tak serio, to powtórzę, że mamy w tym filmie aktorstwo na najwyższym poziomie. Ponieważ wspomniane powyżej kwestie dominują w filmie, a oglądając masz świadomość, że w mózgu bohatera, który „klepie” te papkowate zdania, rozgrywają się wojny. Czyli mamy motyw theatrum mundi???  Aktorzy grają ludzi, którzy muszą odegrać swoje role, którzy muszą stłumić swoje emocje, zaprzeczyć swoim poglądom i wartościom. Bohaterowie są tylko aktorami w przedstawieniu, którego reżysera nie znają.

Czy możemy potraktować ten film jako dokument fabularyzowany? To znaczy, czy pokazuje on prawdę? Rozkosz udręki z akceptacją oczywistej odpowiedzi na pytanie pozostawiamy Państwu. Ale zawsze możemy przecież terapeutycznie sobie wmówić, że to w Ameryce, u nas tak się nie robi.

A może to jednak fikcja? Przecież gdyby ktoś chciał zrobić film o tym, jak naprawdę robi się pieniądze, to bohaterowie nie mówiliby po angielsku tylko w jidysz.

Podziel się