Letni Teatr Satyry Politycznej?

Tradycyjnie okres kanikuły to w mediach sezon ogórkowy, ale także ta dziedzina została dotknięta dobrą zmianą. Oglądający codzienne spektakle Polskiego Teatru Polity(cz)ki (jeśli takowego nie ma, to koniecznie trzeba go powołać) nie mogą się nudzić. Dzięki kreatywności odtwórców głównych ról, ich zwrotom, powrotom, odwrotom, wpadkom, unikom itp. -om każdy znajdzie coś dla siebie, i choć jakaś część z tego to powtórka z rozrywki, to przecież jakąż popularnością cieszą się złote przeboje? A że widzowie nie zawsze wiedzą, do jakiego gatunku zaliczyć przedstawienie, czy to dramat, czy thriller, czy może komedia pomyłek, to nie jest ważne. Grunt, że idzie już drugi sezon, a może i będzie trzeci, bo przecież widownia złakniona rozrywki czeka na ciąg dalszy losów bohaterów.

Wracając do wspomnianych pomyłek. Do tej kategorii należy wg nas zaliczyć wypowiedź wiceministra Patkowskiego z naszego ulubionego Ministerstwa Finansów: „Klasa średnia, patrząc na dominantę średnich zarobków, zaczyna się powyżej 4 tys. zł brutto. Już od tego poziomu sama osoba ma odczucie, że należy do klasy średniej”. To dzięki temu „odczuciu” czujemy na co dzień, że „Polska rośnie w siłę, a Polakom żyje się dostatniej” (też już było). Ministerstwo też ma dobre samopoczucie uznając, że dzięki temu innowacyjnemu podejściu – kwota 2,9 tys. zł na rękę (o niespełna 850 zł więcej niż płaca minimalna!) – do Klubu Średniaków może wstąpić – dzięki odczuciu – więcej Polaków.

Jeśli „OECD definiuje klasę średnią jako gospodarstwa domowe, których dochody mieszczą się w przedziale 75–200 procent mediany dochodów w danym kraju”, czyli od 4,5 do 12 tys. zł, to autorzy poglądu o powszechności odczucia dobrego średniego samopoczucia powinni wrócić do szkoły.  Są jednak tacy, którzy uważają to „zaliczenie” do przygotowywania gruntu do dalszych podwyżek, ale tym razem… podatków. No bo jeśli odczuwamy, że mamy się całkiem średnio, to będzie zrozumiałe, że za to odczucie odrobiny polskiego komfortu wypada się tym dobrobytem wszechotaczającym podzielić. Z kim? Z państwem, bo przecież nasze państwo nie ma nic. Ma tylko nas. Na dobre i na złe. Na zawsze. I tu w ramach powtórki z rozrywki ciśnie się na łamy stary dowcip o rodzajach miłości na świecie (jakże aktualne), przy czym – aktualizując stary kawał – jako ostatnią wymienia się miłość państwa do obywateli. Państwo kocha obywateli, a obywatele państwo. A pytanie wieńczące dowcip, kto wtedy kogo…, pozostawmy bez odpowiedzi. Poznacie ich po podatkach.

Podziel się