Inwestycje unplugged

Wbrew temu, co wieszczą kasandryczni eksperci (czytaj: lobbyści) o końcu świata i mega kryzysie od jutra, wielu przedsiębiorców nie daje temu wiary, choćby z tego powodu, że nie ma czasu na czytanie tzw. ekspertów. Na szczęście w wielu firmach przyświeca stara chińska (czy niedługo „chińszczyzna” też będzie passé?) maksyma: „Choćby jutro miał być koniec świata, jeszcze dziś posadzę jabłoń”. Wiele ma świadomość tego, że bez inwestycji ani rusz. Zresztą w gazetach piszą: „Firmy z naszego regionu inwestują, by zasypać lukę technologiczną”, „Polskie firmy inwestują w innowacje. Wyróżniamy się na tle regionu”, „Polskie firmy wciąż inwestują w maszyny”, „Rumunia to nie tylko Drakula. Polskie firmy chętnie tu inwestują”, „Polskie firmy inwestują w cyfryzację”, „Firmy inwestują w Polsce miliardy”, „EBI: czy polskie firmy inwestują wystarczająco dużo?”. Jak nie wierzyć gazetom?

Inwestorom sprzyja m.in. ostatnie obniżenie stóp procentowych (nad którego „niespodziewaną skalą” tzw. eksperci już zdążyli w gazetach wylać morze krokodylich łez). A co inwestycjom nie sprzyja? Po pierwsze: biurokracja, po drugie: biurokracja, po trzecie: patrz po pierwsze. Gdyby nie to, że to nie będzie śmieszne, to można byłoby powiedzieć, że inwestorom zagrażają cztery żywioły (powiedzenie na czasie wobec obserwowanych anomalii pogodowych): prąd, gaz, woda i środowisko. Chodzi oczywiście o zapewnienie przez stosowne instytucje dostępu do mediów oraz uzgodnienia w zakresie ochrony środowiska.

Wprawdzie rząd próbuje wprowadzić różne uproszczenia w procedurach, jednak nie zmienia to faktu, że w rzeczywistości inwestor ma słabą siłę przebicia w udzielnych księstwach prądu, gazu, wody czy też wspomnianego środowiska. Przykładów na to mamy w Finansach dla Firm bez liku, bowiem obsługując inwestujące firmy mamy bezpośrednie komunikaty z pola walki z czterema żywiołami: firma X – zakład został wybudowany, pół roku czeka na podłączenie do prądu, firma Y na podłączenie gazu czekała ponad rok, firma Z opóźniła inwestycję o półtora roku wobec sporu z instytucją środowiska, firma A czekała 4 miesiące na zgodę na kilkumetrowe połączenie rury większej z rurą mniejszą itd. itp. A ile razy zdarza się, że po złożeniu wniosku o wydanie pozwolenia na budowę (organ ma na to 65 dni) w dniu 64. pojawia się pismo z wnioskiem o uzupełnienia?

W takiej sytuacji do różnych ryzyk, jakim inwestorzy muszą stawić czoło, należy dołączyć ryzyko z tyt. biurokracji „żywiołowej”.

Warto też zauważyć, że są sytuacje, gdy dotrzymanie planowanego terminu realizacji inwestycji jest kluczowe dla efektywności inwestycji. Przykład – realizacja inwestycji w ramach programu Polska Strefa Inwestycji: niedotrzymanie terminu zakończenia projektu grozi utratą przyznanej ulgi w podatku dochodowym sięgającej od 20 do 70 proc. wartości projektu! Na szczęście można wystąpić do MRiTz wnioskiem o prolongatę, a dobrze umotywowane wnioski są ostatnio rozpatrywane szybko i pozytywnie, tu dla MRiT wektor w górę 👍 (wybory za pasem?).

Przedłużenia oddania inwestycji do użytku to także konieczność np. zmiany warunków kredytu inwestycyjnego, co też może przysparzać o ból głowy.

W obydwu przypadkach często prowadzimy te biurokratyczne sprawy w imieniu naszych inwestorów, znamy dobrze procedury jak i mile widziane słowa klucze. Nasi Partnerzy wiedzą, że na problemy najlepsze są Finanse dla Firm :)

Zakończmy cytatem ze wspomnianej Rzepy”: „Ponad trzy czwarte przedsiębiorstw z Europy Środkowo-Wschodniej realizuje inwestycje. Ale nadal jest sporo barier”. Wierzyć?

Podziel się