Prowadzenie banku to taki sam biznes jak każdy inny, a jego istotą jest generowanie zysków dla właścicieli. Prawda czy fałsz? Prawda, ale nie do końca. Bowiem system bankowy jest krwiobiegiem gospodarki każdego kraju. Dlatego w każdym racjonalnie zarządzanym państwie banki są traktowane jak klejnoty koronne i znajdują się pod specjalną ochroną, a już na pewno nie sprzedaje się ich akcji obcemu kapitałowi w ilości uniemożliwiającej sprawowanie nad nimi właścicielskiej kontroli, jak to się stało w Polsce. O ile sprzedaż części akcji naszych banków była uzasadniona, bo za to otrzymaliśmy dostęp do nowoczesnych technologii, a poza tym pojawił się kapitał, którego w Polsce brakowało, to wyprzedaż klejnotów koronnych ponad miarę to … no właśnie, jak to nazwać?
Udział kapitału zagranicznego w takich krajach jak Niemcy, Włochy, Hiszpania, Wielka Brytania, Szwecja, Dania wynosi raptem kilka procent. W Polsce zagraniczny kapitał posiada obecnie około 70 procent aktywów bankowych (według niektórych już 88 procent), podobnie jest w Czechach, Słowenii, Słowacji, Bułgarii. Banki za ubiegły rok osiągnęły najwyższy dochód w historii bankowości w Polsce w wysokości 16,1 mln zł. Calem nieźle jak na kryzys. Ponad 14,3 mld zł banki zarobiły na prowizjach, które pobrały od klientów z tytułu prowadzenia rachunków, udzielania kredytów czy obsługi kart płatniczych. Warto dodać, że poziom prowizji, marż oraz opłat z tytułu operacji kartami kredytowymi w Polsce należy do najwyższych w Europie. Banki znakomicie zarabiają na grze między oprocentowaniem depozytów a oprocentowaniem kredytów, a poziom spreadów (różnica między kursem sprzedaży a kursem kupna waluty) wywołuje skojarzenie z lichwą. Banki w Polsce rewelacyjnie zarabiają na produktach finansowych oferowanych osobom fizycznym (karty kredytowe, pożyczki, kredyty hipoteczne). A zgromadzone środki pieniężne, nie tylko zyski, w bardzo prosty sposób są przekazywane zagranicę do spółek-matek, co powoduje brak wolnego kapitału na akcję kredytowania naszego biznesu.
Chyba nikt nie może się spodziewać, że przy tak znakomicie ułożonym modelu biznesowym obce banki będą chciały angażować się w finansowanie polskich firm, co jest procesem pracochłonnym, drogim (koszty wyspecjalizowanych doradców), obarczonym znacznie większym ryzykiem, więc mało efektywnym biznesowo. A do tego to łatwiejsze finansowanie firm wzmacniałoby polską gospodarkę, która byłaby bardziej konkurencyjna w Europie. Obecnie rządzący – wobec faktu, że władzę nad przeważającą częścią sektora bankowego oddaliśmy w obce ręce – nie mają praktycznie żadnego sposobu na zachęcenie tych instytucji finansowych do zaoferowania polskim przedsiębiorcom kapitału w formie bardziej przyjaznych warunków kredytów inwestycyjnych, obrotowych itd.
Pozostaje wyjaśnić tytuł wpisu. Wszystkie banki mają szeroką ofertę usług i produktów dedykowaną biznesowi (to owcza skóra), tylko że dostęp do niej jest dla ogromnej większości firm niemożliwy, bo strzeże jej obcy wilk, który ma długie kły.