Urlop – przyjemność czy obowiązek?

Pracownia Obróbki Diamentów (wtajemniczeni wiedzą, że to nieoficjalna nazwa Finansów dla Firm) jest dumna ze swych poprzedników, holenderskich kolegów z branży. Mowa tu o kilku związkowcach spośród robotników zajmujących się właśnie obróbką diamentów, którzy w 1910 r. wychodząc z protestami na ulice, wywalczyli prawo do tygodniowej, płatnej przerwy w pracy, którą dzisiaj tak pospolicie urlopem nazywamy, a to przecież klejnot. Co się dziwić, wiadomo, kto na warsztacie miał.

Za sprawą cennego urlopu dokonała się przełomowa zmiana – odczarowanie wizerunku kapitalisty krwiopijcy ruszyło od tego momentu lawinowo. Kolejne kraje, coraz bardziej świadome korzyści wynikających z wypoczynku pracowników, przyznawały robotnikom prawo do urlopu, od Wielkiej Brytanii, przez Francję, aż po uchwaloną przez Międzynarodową Organizację Pracy w 1936 roku pierwszą międzynarodową konwencję gwarantującą płatną przerwę w pracy każdemu.

Ileż dobrobytu spadło na robotników, którzy, co wcale nie dziwi, niekoniecznie wiedzieli, w jaki sposób korzystać z tego dobrodziejstwa. Wyjeżdżać? Ale gdzie? Wypoczywać? Ale jak? Przez wieki był to przywilej wyłącznie klas wyższych.

Jasnym stało się, że poczucie nobilitacji, którego mieli doświadczać obdarzeni urlopem robotnicy, to ogromna szansa na zjednanie ich sobie. Świetnie ten mechanizm wyczuł ówczesny niemiecki przywódca, który za chwilę dał się poznać całemu światu, a któremu geniuszu manipulacji trudno odmówić.

To on namawiał ciężko spracowany lud niemiecki do korzystania z wypoczynku. I to najlepiej nad Bałtykiem, gdzie chciał stworzyć namiastkę ekskluzywnej rzeczywistości. Misternie tkany plan pozyskania przychylności niemieckiego społeczeństwa realizowany m.in. poprzez projekt Prora, zakładał, że każdego będzie stać na wyjazd (każdy pokój w 4,5 kilometrowym molochu wybudowanym na wyspie Rugia specjalnie do tego celu miał 12 m2), każdy będzie miał pokój z widokiem na morze i każdy doświadczy luksusu (turyści mieli przybywać na Rugię statkami a następnie kolejką wąskotorową, na terenie ośrodka i w jego najbliższej okolicy miały powstać tereny rekreacyjne, kino, teatr).

Ale propaganda niejedno ma imię, nie tylko nazistowska organizacja „Kraft durch Freude” (siła przez radość) dążyła do pozyskania przychylności mas poprzez zrównanie warstw społecznych w zakresie prawa do luksusu. Podobne działania podejmowała władza komunistyczna w Polsce, która pragnęła nauczyć klasę robotniczą, że to, co za sanacji należało się tylko wybranym, teraz władza ludowa w ich spracowane ręce składa. Edukacja społeczeństwa w zakresie wypoczynku nie była łatwa. Przyszło władzy się zmierzyć przede wszystkim z brakiem potrzeby wakacyjnych wojaży, z onieśmieleniem wobec nowej dla ludu pracującego sytuacji. Sprowadzało się to przecież to zmiany nawyków odnośnie spędzania wolnego czasu. Udziałem rzesz pracowników fizycznych miały się teraz stać atrakcje do tej pory właściwe inteligencji. Fragmenty Polskiej Kroniki Filmowej przechowują cudne perełki, które ilustrują atmosferę tamtych pierwszych wakacji.

https://www.youtube.com/watch?v=nBSFp1z318k (polecamy od 4:44)

Wzruszające te nieporadne początki Polaków na rynku turystycznym. Na szczęście, jako bardzo pojętny naród, szybko opanowywaliśmy sztukę wypoczynku, ale nie jako ofiary manipulacji władzy ludowej, lecz jako coraz wytrawniejsi turyści, którzy stawali się coraz bardziej świadomi pozytywnych skutków urlopowania. Przecież zamiłowanie do podróży w czasie wakacji nam pozostało, pomimo zmiany ustroju nadal rozwijamy swoje kompetencje w zakresie spędzania urlopu. I nie roztrząsajmy już czy jest to efekt manipulacji systemu słusznie minionego, czy sprytne zabiegi branży turystycznej, która wmawia nam potrzebę wakacyjnej konsumpcji – chyba dziś, z punktu widzenia leżaka, na którym niektórzy z nas już właśnie siedzą, najważniejsze jest, że akceptujemy ten luksus.

Ba, czujemy się do niego powołani.Tylko jakże niewielu turystów zna początki turystyki. Thomas Cook, założyciel pierwszego biura podróży, pierwszą podróż zaplanował w 1841 roku z Leicester do Loughborough, dla ponad 500 osób, które miały uczestniczyć w spotkaniu dla… abstynentów. Organizując wycieczki i podróże, chciał propagować trzeźwość i walczyć z alkoholizmem, a podróże uznał za doskonały środek to realizacji tego celu. Z pozycji przywołanego wcześniej leżaka – chichot losu. Ale pozostaje nieustannie wierzyć, że kiedyś brak umiaru dosięgnie Polaków w zakresie czytelnictwa i to właśnie na tym polu demokratyzacja nawyków nastąpi.

Dla literackich abstynentów, bądź nieśmiałych debiutantów proponujemy na koniec naszej lekcji o urlopie ćwiczenie domowe. Proszę zapoznać się z jego treścią i sukcesywnie wywiązywać się z niego przez resztę życia.

http://lubimyczytac.pl/aktualnosci/varia/12323/jak-czytac-wiecej-ksiazek-kilka-latwych-sposobow?smclient=bcd7e5fc-5ca1-4edb-b4e0-92aad3ba8a4f&utm_source=salesmanago&utm_medium=email&utm_campaign=default

Tym zaś, którzy już są w szponach czytelniczego nałogu, życzymy trafienia na literackie diamenty.

Pozdrawiam słonecznie.

 

Podziel się