Dotacje z UE – to się nie wróci.

Nota organizacyjna: nie jest tu naszym celem omówienie poszczególnych programów i konkursów, takie informacje można znaleźć na stronach organizatorów: BGK, PARP czy też urzędów marszałkowskich. Nie uwzględniamy też faktu, że na dzisiaj uruchomienie środków z KPO oraz funduszy strukturalnych jest w fazie zapowiedzi, a nie decyzji.

Przygodę z dotacjami z UE zaczęliśmy w Finansach dla Firm ponad 20 lat temu.  W programie PHARE można było wtedy zdobyć całe 50 tys. DM (kto pamięta, że przed epoką unijnej szczęśliwości Niemcy miały własna walutę – Deutsche Mark?). Procedury były proste, instrukcje wypełnienia zawarte na kilku stronach, kryteria oceny zero-jedynkowe, łatwo było ocenić szanse przed złożeniem wniosku. Na próbę przygotowaliśmy dla kilku firm wnioski i … wszyscy dostali dotacje! Sukces zachęcił nas do udziału w kolejnych konkursach. Po akcesji Polski do UE (2004 r.) ruszyły programy unijne, a wraz z nimi kolejne konkursy i szanse na dotacje, które z dużą wprawą i wysoką efektywnością zdobywaliśmy dla naszych klientów. Równolegle prowadziliśmy projekty w ramach Specjalnych Stref Ekonomicznych, pomagając inwestorom uzyskać inną formę wsparcia inwestycji – ulgi podatkowe.

Wkroczyliśmy w trzecią perspektywę finansową UE obejmującą lata 2021 – 2027. Termin „perspektywa finansowa” znakomicie oddaje realną sytuację – mimo że mamy już 2023 rok, to pieniędzy jak nie było, tak nie ma i nie bardzo wiadomo, jaka jest perspektywa ich realnego zaistnienia (uruchomiony już np. nabór do kredytu technologicznego jest wyjątkiem potwierdzającym regułę). Stan ten zawdzięczamy zarówno europejskiej biurokracji, jak i politykom (KPO), więc zmilczmy i nie rozwijajmy tematu.

Natomiast sensacyjny konkurs organizowany przez NCBiR, w którym na starą – nową innowację firmie 26-letniego barmana, przyznano… 55 mln zł, to jeszcze pieniądze z poprzedniej perspektywy. Ciekawostka polega na tym, że rzeczony barman konkursową firmę założył 10 dni przed zakończeniem naboru, a sam wniosek został zarejestrowany tuż przed terminem zakończenia naboru wniosków tylko dlatego, że NCBiR w ostatniej chwili ten termin przedłużył o kilka godzin. Nie darmo konkurs nazywał się „Szybka Ścieżka”. O wszystkim szczegółowo donosiły media, czemuś to już nie donoszą.

Porównanie programów dedykowanych firmom w ramach minionych perspektyw z okresem obecnym można podsumować jednym zdaniem: z okresu na okres zdobyć dotację jest coraz trudniej, biurokracja zdominowała procedury, a dla przeciętnego przedsiębiorcy język przekazu jest mało zrozumiały.

W celu weryfikacji tej tezy uczestniczyliśmy przed kilkoma dniami w konferencji w pewnym mieście, gdzie m.in. prezentowano założenia Funduszy Europejskich dla konkretnego województwa. I musimy przyznać z pokorą, że poczuliśmy się jak przeciętny przedsiębiorca – prezentacja zbioru haseł, trudnych terminów biurokratyczno-unijnych i brak konkretnych informacji o korzyściach dla firm nie zachęciły obecnych na sali przedsiębiorców do okazywania entuzjazmu. Zresztą – trzeba było widzieć ich miny i słyszeć szeptane komentarze.

Przekaz do przedsiębiorców zarówno medialny, jak w wykonaniu różnych firm doradczych o tym, że   dotacje unijne są dla wszystkich i każdy ma szanse, jest oględnie mówiąc nadużyciem. Trzeba mieć świadomość, że dotacje nie są dla wszystkich, a tylko dla naprawdę wąskiej wręcz niszowej grupy firm, które posiadają kompetentne zasoby ludzkie, znakomite pomysły biznesowe, sporo pieniędzy i… dużo cierpliwości i szczęścia.

Czy potencjalni wnioskodawcy (ci z grupy przeciętnych, a raczej zwykłych przedsiębiorców) wiedzą, że dla niektórych z nich złożenie wniosku będzie równoznaczne z wkroczeniem do kasyna?  Organizatorzy programów i konkursów w nich zadbali o właściwy poziom atrakcji i niespodzianek, poniżej kilka przykładów.

W kilku dotacyjnych programach barierami na wejściu dla wnioskodawcy może być np. konieczność wykazania się wdrożeniem prac B+R albo prowadzenia działalności (i słusznie) wpisującej się w Krajowe Inteligentne Specjalizacje lub klasyfikacje Eurostat (powodzenia!). W innych – wykazanie się zapewnionym finansowaniem projektu. Jeszcze gdzie indziej, jeśli kilka projektów uzyska tę samą liczbę punktów, to wygra ten, gdzie… stopa bezrobocia w powiecie jest najwyższa. W ten oto sposób bardzo ograniczono liczbę potencjalnych beneficjentów.

Wobec uznaniowości oceny wniosków w zakresie merytorycznym oraz niemożliwości oszacowania liczby konkurentów w stosunku do budżetu określenie szans na uzyskanie dotacji przed złożeniem wniosku jest praktycznie niemożliwe. A warto pamiętać, że jakże pożądane w projektach prowadzenie działalności badawczo-rozwojowej i/lub udowadnianie ponadprzeciętnej innowacyjności wymaga często zaangażowania znacznych środków przed opracowaniem aplikacji, co wcale nie musi przełożyć na ostateczny sukces w konkursie.

W poprzednich perspektywach UE popularnym konkursem był kredyt technologiczny, do każdej edycji aplikowało kilkaset firm. Obecnie trwa już pierwszy konkurs, w którym mogą o dotacje walczyć firmy mikro, małe i średnie. Organizatorzy przeznaczyli na budżet tego konkursu 578 mln zł. Nie określono minimalnej wartości nakładów inwestycyjnych, za to maksymalną jest… 50 mln euro! Jeśli założyć, że potencjalny wnioskodawca obstawiający zdobycie tej puli może otrzymać pomoc publiczną w wysokości np. 50 proc. nakładów inwestycyjnych, to ma szanse na wygranie 25 mln euro, czyli ok. 115 mln zł. Czy dobrze liczymy, że pięciu tak fartownych wnioskodawców zagarnia całą pulę?

O czekającej amatorów dotacji mitrędze komunikacyjno-biurokratycznej w programie SMART świadczy choćby to, że tylko pusty wniosek w tym programie liczy 54 strony, instrukcja wypełniania wniosku – 148 stron, a cała dokumentacja prawie 500 stron. Nowością tu jest wprowadzenie dotacji częściowo zwrotnej – po czterech latach od zakończenia projektu inwestor może mieć obowiązek zwrotu nawet od 50 do 70 proc. zwrotnej części dotacji! Czyli po czterech latach, jeśli efekty projektu udadzą się mniej niż bardziej, inwestor zwraca to, co mu wcześniej przyznano. Pozostaje mieć nadzieję, że ta zasada będzie pierwszą przekazaną wnioskodawcy przed wydaniem pieniędzy na opracowanie wniosku.  Tyle o programach ogólnopolskich.

O programach regionalnych (czyli wojewódzkich) wiadomo, że programy mają ruszyć, jak ruszą, co zapowiada się na lato, jesień i dalej, wobec czego rozstrzygnięć konkursów można spodziewać się pod koniec może i przyszłego roku. Konkretów interesujących przedsiębiorców w zasadzie brak.

Na pocieszenie, póki co odtrąbiono sukces konkursu „Robogrant – pomoc na rozwój polskiej branży meblarskiej”, w którym 42 firmy dostaną łącznie 29 mln zł. Przypomnijmy, że branża meblarska to ponad 30 tys. firm w kraju, a jej przychody (za 2021 r.) to 56 mld zł.

Czy dziwić się, że druga wersja tytułu postu o dotacjach miała być: „Dobrze już było”?

Z ostatniej chwili

Barman zawinił, Cygana powiesili. Dzisiejszy (26.04.2023) PB donosi, że NCBiR zablokował wypłaty zaliczek dla wszystkich uczestników konkursu Szybka Ścieżka, o którym pisaliśmy wyżej. MFiPR nadzorujące NCBiR nie reaguje na protesty przedsiębiorców. Lektura dla chętnych na dotacje obowiązkowa.

Podziel się