Zarobić na kryzysie

Kryzys ante portas (łac. u bram, a nie bez tej części garderoby, którą potocznie można stracić, jak się nie uda), najwięcej go w mediach, ale zaczyna być zauważalny w realnej gospodarce. Oczywiście większość firm odczuje to mniej lub bardziej boleśnie, ale warto na zjawisko spojrzeć przez pryzmat korzyści, jakie dzięki temu można odnieść. Bo zgodnie z prawem zachowania równowagi ktoś musi zyskać, jeśli inny traci.

Pogorszenie warunków gospodarowania jest znakomitą okazją do zajęcia się w firmie  sprawami, które w warunkach dobrej koniunktury często były spychane na plan dalszy. Dotyczy to podjęcia przez menedżerów czynności sanacyjnych związanych z różnymi obszarami funkcjonowania firm, od produkcji przez marketing po zatrudnienie. Zarządy przypominają  sobie o rachunku ekonomicznym i racjonalizacji kosztów nazywanej teraz ładniej optymalizacją. Zmierzać to ma ostatecznie do wyższej efektywności działania wyrażonej wzrostem wydajności pracy, który średnio jest niższy niż w firmach Starej Europy. Opracowywane są różnorodne strategie, które dla jednych będą strategiami przetrwania, a dla innych strategiami rozwoju. Ta druga grupa oczywiście jest w mniejszości, ale to do niej skierowane jest przesłanie tego artykułu.

Wbrew pozorom – o czym wiedzą nieliczni – obecny niepewny czas stwarza wiele korzystnych sytuacji do odbicia, przyśpieszenia, zdobycia nowej pozycji na rynku. Najlepsze okazje zdarzają często w najtrudniejszych czasach, a nie, jak by się wydawało, w najlepszych. Historia biznesu podaje wiele krzepiących przykładów, gdy właśnie okres stagnacji gospodarki czy wręcz kryzysu był inspiracją dla niektórych firm do pomnażania majątku przez inwestycje bądź akwizycje, wprowadzenia innowacyjnego produktu, ekspansji na nowe rynki. Może nie każdemu przyjdzie łatwo zbudować nową jakość w myśl zasady „im gorzej,  tym lepiej”. Ale trzeba próbować.  No więc do dzieła, hasło na dziś – kryzys źródłem naszej przewagi.

Podziel się