Ulgi dla firm w Polskim Ładzie nie będą efektywne?

29 października 2021 roku (warto zapamiętać tę datę, to skojarzenie na miarę sienkiewiczowskiego „Bar wzięty”) Sejm rozprawił się z ponad 70 poprawkami  Senatu do Polskiego Ładu, po czym tzw. rewolucyjny pakiet podatkowy został uchwalony. Efektywność i tempo prac pozwala docenić, jak wybitnymi umysłami wykazali się posłowie, którzy w ciągu kilkudziesięciu godzin od przedstawienia poprawek Senatu zapoznali się z nimi, zrozumieli, ocenili, uświadomili sobie skutki i zagłosowali. Rewolucji podatkowej odpowiada rewelacyjny tryb legislacyjny, to chyba rekord Guinnessa?

W Polskim Ładzie w zamian za potraktowanie przedsiębiorców innowacyjnym czyli nowym i niespotykanym wcześniej kijem (czytaj: obciążeniem quasi-podatkowym) w postaci zwiększonej składki zdrowotnej ma odpowiadać marchewka w postaci bezmiaru ulg podatkowych.

Wymieńmy je i doceńmy pracę pomysłodawców z Ministerstwa Finansów rodem (cytujemy wykaz za ZPP, bo nawiążemy do tego jeszcze):

  • Ulga B+R wspierająca prace koncepcyjne nad nowym produktem.
  • Ulga na prototyp, wspomagająca przeniesienie pomysłu na język praktyki i produkcji.
  • Ulga na wsparcie innowacyjnych pracowników, ułatwiająca konkurowanie o specjalistów o kluczowych umiejętnościach i kompetencjach.
  • Ulga na robotyzację, która ułatwi otwarcie dedykowanej produktowi linii produkcyjnej.
  • Ulga IP Box, która zmniejszy obciążenie na etapie jego sprzedaży.
  • Ulga na IPO wraz z ulgą na inwestycje w giełdowych debiutantów, która ułatwi polskim firmom wejście na giełdę i znalezienie potrzebnych im inwestorów.
  • Ulga konsolidacyjna kierowana do firm, które poprzez połączenie się z innym podmiotem zdecydują się na uratowanie np. swojego kontrahenta, dostawcy lub innego biznesu potrzebującego wsparcia.
  • Ulga na ekspansję, dzięki której wydatki na poszukiwanie nowych rynków dla polskich produktów będą mogły zostać odliczone 2 razy.
  • Atrakcyjne podatkowo zasady inwestowania za pośrednictwem Venture Capital, które będą zachętą do lokowania kapitału w innowacyjne polskie przedsiębiorstwa i start-upy.
  • Zmodyfikowany i uatrakcyjniony Estoński CIT. To nowoczesny sposób opodatkowania, który promuje inwestycje i minimalizuje formalności przy rozliczeniu podatków.
  • Ulga na powrót pracowników i małego biznesu, czyli podatkowa zachęta do powrotu ze zdobytym za granicą doświadczeniem i kapitałem.
  • Ryczałt dla nowych inwestorów, czyli zachęta dla przedsiębiorców, którzy osiągnęli sukces za granicą do przeniesienia centrum zarządzania swoim biznesem do Polski.
  • Korzystne podatkowo warunki działalności sponsoringowej, które będą ułatwiały społecznie odpowiedzialną działalność firm oraz gwiazd biznesu, kultury czy sportu.
  • Program powrotu kapitału, czyli propozycja dla tych, którzy w przeszłości podjęli ryzykowne decyzje podatkowe i chcą prowadzić biznes w Polsce z „czystą kartą”.

Jak dotąd niewdzięczni przedsiębiorcy nie wykazują zapału do dziękczynienia władzy za powierzenie im misji ratowania katastrofalnej sytuacji i efektywności polskiej służby zdrowia, jak też zainteresowani ulgami póki co nie są. A o tym drugim wiemy z pierwszej ręki, bowiem Finanse dla Firm przeprowadziły na tę okoliczność ankietę wśród naszych i nie tylko firm.

Skąd ta niewdzięczność i niechęć przedsiębiorców? Z doświadczenia, bowiem wielokrotnie już okazywało się, że jak władza coś daje i zachęca, to w tym coś jest na rzeczy, więc należy to wielokrotnie sprawdzić, a przede wszystkim ocenić, czy można sobie bez tego dać radę. I tu nasz ulubiony przykład, jak fiskus „poprawił” znakomitą koncepcję Polskiej Strefy Inwestycji poprzez nieszczęsne interpretacje podatkowe (pisaliśmy tutu).

Jeśli intencją pomysłodawców wymienionych ulg było marketingowe „przykrycie” tymi ulgami finansowego uzdrawiania służby zdrowia przez przedsiębiorców, to wskaźnik efektywności marketingowej osiągnięto wysoki. Natomiast spowodowało to kapitalny spadek wskaźnika zaufania przedsiębiorców do władzy, który i tak wysoki nie był, bo sobie władza nie zasłużyła – jak dotąd – na wyższy, więc strata niewielka? Za to długoterminowe skutki społeczne będą znaczne.

Z nieistniejących maili nieistniejącego ministerstwa przebieg sprawy wyłaniał się taki:

  • A: „Słuchajcie, przydałoby się kasa na podreperowanie służby zdrowia, bo wstyd już,  mamy  najlepsze przedostatnie miejsce w EU, ale nie chcemy tego robić drukując kolejne pieniądze”
  • B: „Trzeba ogłosić odezwę do przedsiębiorców, żeby dobrowolnie wpłacali”
  • C: „Coś ty, nie jesteśmy w Chinach, gdzie na taki apel od razu big techy wpłaciły ogromną kasę”
  • D: „No to trzeba podwyższyć podatki!”
  • A: „Dla wszystkich? Nie ma mowy, nie wybiorą nas!”
  • B: „Nie możemy, bo kiedyś obiecaliśmy, że podatków nie podniesiemy”
  • D: „Trzeba podwyższyć składkę zdrowotną – podatek to nie jest, a cel jaki zacny”
  • C: „I sprawiedliwie będzie, i szlachetnie, bo wpłacą na państwową służbę zdrowia, a korzystają z prywatnej” (wspólny śmiech),
  • A: „No dobra, robimy, jest decyzja. Tylko ile i jak?”
  • C: „A ile potrzeba?”
  • B: „Każdą kasę, ale na początek tak z 5 procent”
  • D: „To trzeba powiedzieć, że będzie 10 procent, a jak się będą droczyć, to zejdziemy do 4,9 i będą happy” (śmiech)
  • A: „Kupią to?”
  • C: „No masz, pewnie, jak zawsze, jeszcze będą zadowoleni!”
  • D: „Mało to razy my tak już robilim?”
  • A: „Śmy”
  • D: „Śmy?”

Dość krotochwil, wróćmy do rzeczywistości. Autorzy najbardziej skomplikowanej rewolucyjnej zmiany w polskim systemie podatkowym nie mają wiedzy, kto tak naprawdę ma w firmach potencjalnych beneficjentów ogromny wpływ na udział przedsiębiorstwa w takich wynalazkach, jak przywołane ulgi. Otóż, szanowni państwo, są to najczęściej doradcy w biurach rachunkowych, które obsługują większość firm z sektora MSP, a także osoby będące głównymi księgowymi, dyrektorami finansowymi bezpośrednio w firmach. Osoby te dzięki waszej urzędniczej wytężonej pracy, mają dość pracy w warunkach zagrożenia zdrowia i życia z powodu permanentnego stresu wobec zawiłości i pracochłonności polskich przepisów podatkowych. Przytoczmy dowód na ten stan rzeczy: Polska w najnowszym (październikowym) raporcie organizacji Tax Foundation dotyczącym przyjazności systemów podatkowych w państwach OECD zajęła „zaszczytne” 36 miejsce na 37 możliwych. A ten „sukces” osiągnięto dzięki waszej, autorzy, intensywnej pracy nad skomplikowaniem przepisów podatkowych. Eksperci otwarcie mówią, że wprowadzenie rozwiązań podatkowych a la Polski Ład to będzie Armagedon. Czy autorzy uważają, że nadwiślański lud przedsiębiorczy i pracowity ponownie  bezgranicznie uwierzy w nową wersję starego sloganu „Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”, co ostatecznie skończyło się katastrofą gospodarczą?

Czy ktoś serio wierzy w zapał kadr wymienionych biur rachunkowych i menedżerów finansowych w firmach do wdrażania kolejnych nieznanych, nieprzewidywalnych, niezrozumiałych przepisów podatkowych, dla marketingowej atrakcyjności nazwanych ulgami? Ulgę może przynieść nie angażowanie się w tego typu projekty. Wyobraźmy sobie taką scenkę, występują: Prezes i Pani Księgowa (Aleksandra, Dominika, Beata, Irena, Iwona, Emilia…):

  • Prezes: „Pani Olu, była Pani na tym szkoleniu o uldze (tu wpisz dowolną z podanych wcześniej)”,
  • Pani Księgowa: „Byłam, nawet kawę dali, nie powiem, długo mówili, z Warszawy przyjechali, prezentację pokazali”
  • Prezes: „No i co, da się jaką kasę z tego wyrwać, jak Pani wie, to warto byłoby sobie pomóc, firmę rozwinąć?”
  • Pani Księgowa: „To wszystko mocno skomplikowane, mało kto co zrozumiał, potem ciągle kontrole, rozliczenia, sprawozdania, interpretacje podatkowe, jak coś będzie nie tak, to każą oddać z nawiązką…”
  • Prezes: „No szkoda, bo w internecie pisali, że łatwe i każdy może. To co pani radzi, pani Olu?”
  • Pani Księgowa: „To co zawsze, prezesie – róbmy swoje”.

I jest dużo racji w takim podejściu. Żeglowanie po polskim morzu przepisów podatkowych przypomina rejs w sztormie bez kompasu, bez szalupy ratunkowej, przez rafy, nieoznaczone na mapie skały, gdzie latarni morskich nie uświadczysz. Chylimy czoła dla pań i panów księgowych, którzy pełnią rolę sterników-pilotów dla statków-firm. Czy dziwić się, że w poczuciu odpowiedzialności chcą wybrać sprawdzoną i bezpieczną trasę? A poza tym – za dodatkowe ryzyko i pracę nikt im nie dopłaci.

Darujmy Czytelnikom kolejną nieautoryzowaną rozmówkę domniemanych sprawców ulg. Jedno jest pewne: jeśli założeniem pierwszym było, że ma być ich dużo, to warunek ten został spełniony z nawiązką – mało kto za tym nadąży. Jeśli drugim, że mają być nieefektywne (w znaczeniu – zainteresowanie firm będzie nikłe), to też wyjdzie dobrze, bo efekt dla budżetu będzie jak najbardziej oczekiwany.

Nie sposób nie podać przykładów (rzadkich!) dobrej roboty. To choćby gwarancje de minimis (kredytowe) dla firm udzielane przez BGK, z których skorzystało już ponad 211 tys. firm zaciągając 185,7 mld zł kredytów. Pomińmy tu, że gwarancje te zabezpieczają …banki, które udzielają kredytów, bo najczęściej nie udzieliłyby one tych kredytów w ogóle lub w dużo mniejszej wysokości lub przy dużo większym zabezpieczeniu.

I dla nierównowagi przykład złej roboty w wykonaniu fiskusa – to prototyp CIT-u estońskiego (też ulga!). Aktualne objaśnienia podatkowe do tego instrumenty mają objętość … 123 stron! W skali kraju zgłosiło się …337 (!) firm. Czy dziwić się Pani Oli?

Jeśli pomysłodawcom przywołanych ulg przyświecał cel marketingowy, to został on osiągnięty. Jakie będą faktyczne efekty dla firm – okaże się w praktyce, w której będą liczyć się opinie służb finansowo-księgowych. Póki co jest ogromny niepokój, a stawki za doradztwo podatkowe rosną jak ceny limitów emisji CO2.

Naiwni pytają, dlaczego nie zasięgano rady ekspertów, ale tu stanowisko jest twarde i jednoznaczne: „Nie zatrudniamy ekspertów, bo jak zatrudnialiśmy ekspertów, to oni nie chcieli realizować naszego programu”. Sic!

A wszystkim się zdawało, że była szansa na ruszenie z posad bryły systemu podatkowego przytłaczającego polskich przedsiębiorców. Lecz to tylko echo grało wielkich dokonań historycznych Sejmu. Szansa na wprowadzenie nowoczesnego, prostego i przejrzystego systemu podatkowego została zaprzepaszczona. I jeśli już domyślamy się wieszcza w przywołanych słowach, to zakończmy innym cytatem symbolizującym utraconą szansę: „Miałeś chamie złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór, czapkę wicher niesie, róg huka po lesie, ostał ci się ino sznur”.  Co tu radzić? To co zawsze – róbmy swoje!

Podziel się