Tajemnice Polskiego (nie)Ładu

Za oknem ponuro, piątkowy zimowy wieczór… Nasi wierni Czytelnicy z pewnością oczekują poważnego felietonu, a my mamy raczej ochotę na odrobinę relaksu ze starym kinem w tle. Mamy jednak problem, bo nie bardzo wiemy, jak zakwalifikować igrzyska, jakie trwają wciąż na narodowej scenie po premierze Polskiego (nie)Ładu. Czy to, co oglądamy, nosi znamiona greckiej tragedii, czy też jest to komediodramat – jak wskazuje Business Insider: „Trwa absolutnie niesamowity komediodramat rządowy wokół przepisów Polskiego Ładu” , czy też jest to zdrowa polska komedia? Zacznijmy więc od komedii.

Scena pierwsza:
Gospoś: Przepraszam, że pytam, ale czym się zajmuje pani mąż?
Żona: Mój mąż? Mąż jest z zawodu …

Zagadka pierwsza: o jakim zawodzie mówi Żona?
Odpowiedź błędna: wiceministrem.
Odpowiedź poprawna: dyrektorem.

Mieliśmy w Finansach dla Firm przez chwilę obawę, że rząd ugnie się pod ciężarem krytyki wobec swego naczelnego PR-owego programu określanego potocznie jako Polski (nie)Ład i szumnie zapowiadane dobrodziejstwo podatkowe przysparzające bogactwa i sprawiedliwości  – z akcentem na sprawiedliwości – ominie polski lud pracowity, a przy okazji i nas. Jednak nasza obawa okazała się płonna, a determinacja władzy – niezwykła. Uprawiając samokrytykę za tę nieodpowiedzialną chwilę zwątpienia przepraszamy (jak rząd), bowiem rząd wykazuje się niezwykłą konsekwencją w odrzucaniu argumentów różnych gremiów wnoszących o wycofanie bądź odroczenie tzw. dobrej i jedynie  sprawiedliwej zmiany systemu podatkowego. Taktyka władzy wywodzi się z przekonania, że jeśli o czymś beznadziejnym i szkodliwym będzie się mówić i pisać, np. „przepraszamy, ale jest ok, a będzie jeszcze lepiej”, to lud się przyzwyczai. I jest w tym sporo racji, czego przykładem choćby palma na rondzie de Gaulle’a. I tak naprawdę nie wiemy, czy rząd przeprasza za to, co nawyprawiał poprzez swych sprawców, czy też dlatego, że nie przyjął argumentów innych niż własne.

Scena druga:
„Teraz chciałem kolegom oficjalnie zakomunikować, no, w pierwszym rzędzie podziękować za naszą, prawda, współpracę i zakomunikować, że niestety ja przechodzę do innej roboty, bo powierzono mi bardzo odpowiedzialny inny odcinek pracy. Ja teraz będę pracować w …”

Zagadka druga: gdzie będzie pracować dyrektor?
Odpowiedź błędna: w Ministerstwie Finansów.
Odpowiedź poprawna: w Centralnym Instytucie Urbanizacji.

Tak więc władza zwodzi, nie zawodzi i z uporem maniaka pudruje i perfumuje Polski (nie)Ład, ba, nawet wspiera kadrowo MF dodatkowym 7. wiceministrem. Ciekawostką jest, że tenże wspierający mąż opatrznościowy z pewnością ma wiele zalet, przede wszystkim doświadczenie w robocie już w czterech ministerstwach. A to, że chyba wiedzy o podatkach nie posiada, to jest przecież tylko zaleta, bo dzięki temu po pierwsze: nie może być posądzany o współudział we współsprawstwie autorstwa (tu o prymat rywalizuje Polski Instytut Ekonomiczny i wiadome ministerstwo), po drugie: z pewnością niczego nie zepsuje, bo doprawdy „…choćby przyszło tysiąc atletów (…) to nie udźwigną, taki to ciężar”, jako że ciężar błędów Polskiego (nie)Ładu jest nie do udźwignięcia przez jednego choćby nie wiadomo jak sprawnego supermena, po trzecie: ma szanse wnieść świeże podejście i nową jakość na nowym „bardzo odpowiedzialnym innym odcinku pracy”, cokolwiek miałoby to znaczyć.  Cóż, każdy żołnierz ma w tornistrze buławę marszałkowską…

Scena trzecia:
Żona: Słuchaj, co ty teraz robisz?­
Dyrektor: Miasta buduję.
– Hm, miasta budujesz… No tak, ale ile z tego będziesz miał, co?
– Na pewno więcej niż w wodociągach.
– Więcej niż w wodociągach za tę racjonalizację?
– Racjonalizacja była w cementowni.
– A to nie wszystko jedno?
– Nie wszystko jedno. Bo to była bardzo czysta sprawa, bo tam można było na papierze wyliczyć, ile takie oszczędności przyniosą deficytu, a ja tutaj niczego nie podpisuję.
– A wiesz, pewno lepiej. Słuchaj, tylko żebyś ty nie zapomniał tego, co ci powiedział, wtedy, ten, wiesz…
– No co powiedział?
– No pozostał ci tylko …

Zagadka trzecia: jaka branża miała dać Dyrektorowi robotę?
Odpowiedź poprawna: przemysł terenowy
Odpowiedź błędna: Parlament Europejski (funkcja europosła)

Autorzy P(n)Ł nie mają dość cywilnej odwagi (bo wspomnieć o honorze  wobec tego towarzystwa nie wypada), aby uznać wreszcie siłę argumentów instytucji i ekspertów, którzy apelują o wycofanie lub odroczenie tego wytworu niekompetencji, stwarzającego realne zagrożenie dla polskiej gospodarki. Zwłaszcza wobec pandemii, rosnącej inflacji, cen energii, stóp procentowych, niedoborów materiałów… W najlepsze trwa festiwal nieprawnych źródeł pseudo przepisów podatkowych w ogarnianiu tego bałaganu: od zapowiedzi premiera przez objaśnienia, zalecenia, tweety, rozporządzenia niezgodne z konstytucją itd. W samym MF pracownicy mówią: „(…) Jesteśmy jak pacynki na telefon, mityczna „wola polityczna” jest taka, że ma być to zrobione i już. Problem w tym, że nic nie jest przygotowywane”. Skutki Polskiego (nie)Ładu za chwilę dotkną przedsiębiorców, a wtedy trudno im będzie uwierzyć w PR-owe zaklęcia mainstreamowych mediów. A  Sejm przed chwilą odrzucił pomysł na ulżenie w cenach gazu firmom MŚP. Czy rząd się sam wyżywi, jeśli w gastronomii zamknięto 20 tysięcy lokali, a 200 tys. osób straciło pracę?

Zagadka czwarta: Co miał na myśli Dyrektor mówiąc: „ja tutaj niczego nie podpisuję”
Odpowiedź poprawna: objaśnienia w Ministerstwie Finansów
Odpowiedź błędna: dokumenty w Centralnym Instytucie Urbanistyki

Cytatów ciąg dalszy:

„Chaos w Polskim Ładzie. Nawet rządowy kalkulator nie działa”, „Pracownicy ZUS stracili na Polskim Ładzie”, „Polski Ład miał być neutralny, a pensja jest niższa” (to z dzisiejszego BI). Sięgając do klasyków (Sokrates: „Wiem, że nic nie wiem”) powinniśmy zalecić mężom opatrznościowym Polskiego (nie)Ładu, którzy dosiedli bez przygotowania koni jeźdźców Apokalipsy, gotując nam już widoczny Armagedon, aby bijąc się w piersi uznali, „że krzywdy wyrządzać i nie słuchać lepszego od siebie – boga czy człowieka – jest czymś złym i hańbą, to wiem” (Obrona Sokratesa). Nie, nie, nie będziemy pytać, czy autorzy P(n)Ł przeczytali kiedyś ze zrozumieniem „Obronę Sokratesa”, nie spytamy nawet, czy wiedzą, kto zacz Sokrates, ale korci nas pytanie, czy przeczytali od deski do deski swoje „dzieło”, bo mamy niecne podejrzenie, że niekoniecznie, nie wszyscy i do tego wybiórczo, że o zrozumienie już nie dopytamy.

Potwierdza tę tezę próba naprawiania nienaprawialnego, będącego w istocie skrzyżowaniem puszki Pandory z mitycznym labiryntem, polegająca głównie na stosowaniu zaklęć PR-owej nowomowy przez tzw. zbawców (nie)Ładu przed publicznością naszego zimowego theatrum. Mogą oni dziś „sobie tutaj opowiadać różne sztuczki” (cytat z głównego Batmana PŁ w Sejmie), ale prawda jest taka, że inspiracja do zreflektowania się przez MF i prób sanacji tego (tfu, tfu na zły urok) „dzieła” przyszła nie w efekcie przemyśleń i samokrytyki, ale po wskazaniach przez niezależnych wybitnych ekspertów podatkowych i jednocześnie badaczy niezliczonych błędów tego podatkowego Opus Magnum. Jeśli ilość korekt przekroczy objętość pierwotnego tekstu „dzieła”, czego należy się spodziewać, to jakże uzasadnione są apele o co najmniej odroczenie Polskiego (nie)Ładu, a najlepiej wyrzucenie go do kosza i napisanie od początku.

Tajemniczy ogród

Ale… może szkoda byłoby całkiem unicestwić tak wielką robotę, bowiem wtedy mógłby zniknąć objawiony w „dziele” niezwykły, ukryty przez długi czas przed oczyma publiczności tajemniczy ogród, czyli „ulga na pałacyk”. Do czasu odkrycia dla publiczności tejże niezwykłej ulgi, będącej „królową wszystkich ulg” przez dr Jowitę Pustuł, nikt na tę niezwykłość nie zwracał uwagi, ba, ogromna większość o niej nie miała pojęcia. To też pokazuje, z jaką starannością czytany był Polski (nie)Ład, zarówno przez jego wyznawców, jak też adwersarzy. Ciekawe, czyj był ten pomysł, i czy zamysłem autorów było takie właśnie napisanie tekstu Polskiego Ładu, aby ta ulga pozostała niezauważalna jak zapomniany kawałek parku. Jeśli już jesteśmy przy tym tajemniczym ogrodzie, to skorzystajmy z kolejnych cytatów: może warto byłoby szukać porozumienia ponad podziałami, bo przecież „Z każdym stworzeniem można się porozumieć, jeśli się jest jego przyjacielem. Ale trzeba być prawdziwym przyjacielem” (F.H. Burnett). No chyba, że “Jak się jest chorym, to się nic nie widzi.”  Zwłaszcza jeśli jest się chorym na władzę, za wszelką cenę, nawet apokalipsy.

The End

PS: Cytaty z filmu Poszukiwany, poszukiwana w reżyserii proroka Stanisława Barei.

Podziel się