Prognoza na 2023 – świat unplugged?

…czyli w oparach klimatycznego absurdu. Zainspirowani zaleceniami rządów Szwajcarii i Szwecji, Wielkiej Brytanii i Niemiec, które zalecają się do swych obywateli poprzez sugerowanie wyposażenia się w wodę, suchy prowiant, latarki i przenośne radioodbiorniki na okoliczność możliwych wielodniowych blackoutów, postanowiliśmy dociec, czy mainstreamowa teza, jakoby wszystkiemu są winni jak zawsze P. i T. (nazwiska znane Redakcji, P. nie mylić z prezesem), jest uzasadniona, i czy w pełni. Przy innej już okazji opowiemy o wynikach naszego dochodzenia, które skrótem mówiąc nie potwierdziło mocy sprawczej P. i T., ale też nie wykluczyło tezy o ich współsprawstwie. Tym niemniej podczas dochodzenia doszliśmy do wniosku, że za wszelkim złem (także złem ewentualnych blackoutów) stoi GGTW (Globalna Grupa Trzymająca Władzę). Struktura ta jest podzielona na trzy wiodące Departamenty: Departament ds. Wojen, Departament ds. Plag i Zaraz i Departament ds. Klimatu.  Najstarszy, istniejący od początku ukonstytuowania się GGTW, jest Departament ds. Wojen, nieco ponad 100 lat temu powołano Departament ds. Plag i Zaraz, a najmłodszą strukturą jest Departament ds. Klimatu.

Departament ten został powołany w końcu lat 60. ubiegłego wieku, pierwsze próby wdrożenia koncepcji klimatycznej podjęto w USA, ale bez większego powodzenia. Dopiero projekt Unii Europejskiej ułatwił realizację koncepcji sprawowania władzy nad państwami Europy poprzez tzw. politykę klimatyczną, której naczelnym hasłem jest pozór walki z ociepleniem klimatu. Póki co największe państwa nie walczące z ociepleniem (Rosja, Chiny, Indie, USA) nie mają zamiaru do oziębiania przystąpić, bo się nie poczuwają. Co innego bardziej światli Europejczycy, o skutkach czego za chwilę.

W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat aktywność i efektywność poszczególnych departamentów była różna, jednak najczęściej w danym okresie GGTW aktywowała instrumenty jednego departamentu.  Jak wojna to wojna, jak grypa to hiszpanka, jak plaga głodu, czy to w Ukrainie, czy w Chinach, a skutki odczuwalne na całym świecie, ale jak stonka to z samolotów amerykańskich nad Polską. Jednak w ostatnich latach obserwujemy nowy trend polegający na stosowaniu mixu specjalizacji poszczególnych  departamentów – światową plagę covidu niejako w biegu uzupełniła wojna w UA o równie globalnym oddziaływaniu. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że ilość wydrukowanego bez opamiętania pieniądza na świecie jest w tak kolosalnej nierównowadze do wagi realnej gospodarki, że nawet abstrakcyjne (żeby nie powiedzieć „wirtualne”) instrumenty finansowe i kryptowaluty nie są w stanie pokryć tworzącej się czarnej dziury globalnych finansów. Stąd powrót do dawno sprawdzonych metod zarabiania na długu jak wojny, pandemie, a ostatnio klimat. I o tym ostatnim więcej już za chwilę.

Póki co Departament ds. Klimatu GGTW ogranicza swą aktywność do obszaru UE, gdzie jego filia – Unijna Grupa Trzymająca Klimat z niejakim Fransem T. na czele i jego lobbyści starają się narzucić swoją narrację w kwestii wspomnianej walki z tzw. ociepleniem klimatu. Instrumenty nacisku znamy: odejście od węgla, wiatraki (zwłaszcza, gdy nie wieje), fotowoltaika (dziś, gdy nie świeci), system ETS, Fit for 55 itd. itp. Cała koncepcja oparta jest na założeniu, aby najpierw – najlepiej już dziś – zlikwidować obecnie funkcjonujące źródła wytwarzania energii, a następnie (kiedy?) wdrożyć nowe technologie, które zapewnią wszystkim obywatelom powszechny dostęp do taniej i ekologicznie wytwarzanej energii, co przyczyni się do rozwoju społeczeństw i gospodarek. I byłoby w tym coś na rzeczy, gdyby nie to, że takie podejście tworzy czarny okres, w którym stare moce wytwórcze będą redukowane, a nowych jeszcze nie będzie dość, aby zapewnić zrównanie popytu na prąd z podażą.

Dywersyjna działalność Unijnej Grupy Trzymającej Klimat póki co niestety przynosi jej pewne sukcesy, a lekceważenie podstawowego prawa tzw. ekonomii czyli prawa popytu i podaży i majstrowanie przy polityce klimatycznej wprowadza chaos w energetyce, szalone rajdy cen nośników energii, skutkujące drukowaniem pieniądza, inflacją, wzrostem stóp procentowych, a za chwilę (bądź już) wzrostem podatków itd. Jak zawsze skutki dotkną najsłabszych, czyli zwykłych obywateli szaraków. Z tym związana jest nasza wizja tego, co może wydarzyć się w 2023 roku.

Wpatrujemy się w szklaną kulę… Przenosimy się w czasie… Jest koniec 2023 roku. Media donoszą:

  • Komunikat do dzieci. W listach do Św. Mikołaja należy poprosić, aby pukał do drzwi, bo dzwonki elektryczne nie działają. Listy należy wysłać wcześniej niż w roku ubiegłym – Mikołaj nie używa sań z napędem elektrycznym, bo przesiadł się do sań zaprzężonych w renifery, więc jedzie wolniej.
  • Hity na świąteczne prezenty. Największym wzięciem jako prezenty świąteczne cieszą się termosy oraz „kołderki” na garnki, pozwalające długo utrzymywać ciepło napojów i przygotowywanych dań. Warto dodać, że w odpowiedzi na apel Rządowej Polityki Racjonalnego Używania Prądu w Domu i Zagrodzie wielu rzemieślników wytwarza najrozmaitsze termo ochraniacze, na które popyt jest większy niż kiedyś na maseczki.
  • Uwaga właściciele aut elektrycznych. W najbliższych dniach służby miejskie będą przy pomocy platform wywozić na specjalny parking pod miastem porzucone samochody z napędem elektrycznym, które po rozładowaniu i braku baterii blokują w wielu miejscach przejazdy. Uprasza się o zostawienie w aucie kartki z aktualnym adresem właściciela.
  • Edukacja. Badania wśród młodzieży szkół podstawowych wskazują na znaczny wzrost umiejętności pamięciowego rozwiązywania zadań z matematyki. Czy to skutek przywrócenia wymogu znajomości tabliczki mnożenia na pamięć (wobec braku kalkulatorów i telefonów komórkowych) i wprowadzenia liczydeł? A już w szkołach średnich młodzież uczy się korzystać z suwaka logarytmicznego. Ostatecznie polska szkoła matematyczna (jakby kto pytał to głównie z Lwowa) też liczyła na suwaku i liczydle, a z jakimi sukcesami!
  • Zdrowe społeczeństwo: coraz większą popularnością cieszą się gry zespołowe i zajęcia na świeżym powietrzu, zmniejsza się liczba osób z wadami postawy, co wynika prawdopodobnie ze znacznego ograniczenia dostępu do komputerów, a zwłaszcza do gier komputerowych. Liczba przypadków występowania tzw. wdowiego karku ulega znacznemu obniżeniu wobec ograniczeniu dostępności do telefonów komórkowych tylko do pół godziny dziennie lub połączeń alarmowych. Powoli zmniejsza się wskaźnik zachorowań na choroby krążenia, co prawdopodobnie wynika z tego, że dużo więcej i chętniej chodzimy, zamiast przewozić się środkami komunikacji miejskiej bądź samochodami.
  • Triumfalny powrót gotówki. Uporczywe przerwy w działaniu bankomatów uniemożliwiające wypłacanie i wpłacanie pieniędzy oraz permanentne zawieszenia transakcji kartami wywołały konieczność zwiększenia transakcji gotówkowych. W wielu przedsiębiorstwach pracownicy żądają wypłaty wynagrodzenia w gotówce. Największe problemy mają duże sklepy, są trudności z działaniem terminali płatniczych. Banki nie są zadowolone, bowiem koszty obsługi gotówkowej są znaczne w porównaniu z pieniądzem elektronicznym.
  • Rozkwit małych sklepów. Wracają do łask małe sklepiki osiedlowe, wiejskie, podmiejskie, których klientami są znani okoliczni mieszkańcy. Forma kupowania „na zeszyt” (d. „na kredę”) i regulowania płatności gotówką raz w tygodniu czy po wypłacie buduje wzajemne zaufanie kupujących i sprzedających. Fiskus jest bezradny wobec ogromnej skali zjawiska, Ministerstwo Finansów obiecuje kolejne rozwiązania uszczelniające w Polskim (nie)Ładzie 3.0.
  • Praca obok domu. Wobec ograniczenia w dostępności środków transportu coraz częściej staramy się znaleźć miejsce pracy w takiej odległości od domu, aby docierać do pracy pieszo lub rowerem. Zjawisko to wpisuje się w obserwowany trend rozwoju i uaktywnienia lokalnych społeczności. W wielu miejscach wymaga to jednak nakładów na rozbudowę infrastruktury, aby zapewnić mieszkańcom możliwość realizowania w pobliżu miejsca zamieszkania potrzeb w zakresie zakupów, edukacji dzieci, dostępu do służby zdrowia, rekreacji, gastronomii itd. Rząd już pracuje nad tytułem nowej tarczy pod hasłem roboczym „Praca obok Domu. Dom obok Pracy”.
  • Fala upadłości hipermarketów. Wielkie sieciówki przeżywają dramat. Ograniczenia w dostępności komunikacji miejskiej i możliwość używania aut prywatnych tylko w szczególnych przypadkach i po uzyskaniu specjalnej zgody odcięły klientów od „świątyń konsumpcji”. Właściciele galerii zastanawiają się nad przebudową obiektów i nadaniu im funkcji mieszkaniowo-handlowych nawet z dołączeniem funkcji biurowych. Najlepiej się odnajdą w nowej roli obiekty położone w mieście. Będzie to ogromne wyzwanie dla architektów, ale pierwsze takie koncepcje już są realizowane.
  • Zdrowa żywność. Producenci zdrowej nie konserwowanej i nie mrożonej żywności realizują zyski nadzwyczajne. Z oczywistych względów nie korzystamy w domach z lodówek, a rozwiązanie jedna wspólna lodówka na piętrze nie załatwia sprawy. W związku z tym nastała moda (a że nieco wymuszona…) na potrawy jednego dnia w myśl zasady „dziś kupujesz – dziś jesz”. Okazuje się, że recepty naszych babć na susze, kiszonki, zakwasy są w cenie, a proste nisko przetworzone jedzenie przyczynia się do poprawy naszego zdrowia. Pojawił się też miły zwyczaj obdarowywania się (sąsiadów, przechodniów) nadwyżkami przygotowanych potraw. Tzw. eintopfy przeżywają renesans, a wymiana kartek z przepisami jest nową towarzyską modą kulinarną. Plaga marnowanej żywności praktycznie nie istnieje, a data przydatności na opakowaniu to przeżytek. Tylko zimą balkony przypominają o chłodziarkach i zapełniają się garnkami i garneczkami.
  • Prawdziwy mężczyzna goli się brzytwą. Już zapomnieliśmy o elektrycznych golarkach, chętnie wróciliśmy do… brzytwy. Fryzjerzy i barbierzy nie narzekają na brak zajęcia, bowiem panowie chętnie odwiedzają ich salony. Można posiedzieć w kolejce w inteligentnym towarzystwie, porozmawiać, oddać się fachowej obsłudze i wyrafinowanym pieszczotom męskiej ręki uzbrojonej w brzytwę. Być mężczyzną! Stąd też moda na brody i wąsy wszelkiego formatu.
  • Rozkwit zainteresowania astronomią. Wyłączanie wieczorami (najczęściej o 22.00) miejskich świateł i ciemności spowijające nasze miasta odkryły zapomniane uroki nieba nad naszymi głowami. Nie bez zdziwienia przypominamy sobie, jak wyglądają gwiazdy, jakie są fazy Księżyca, gdzie dziś Wielki Wóz, a gdzie Wenus. Jak grzyby po deszczu powstają kluby astronomów, a na lunety są zapisy na kilka miesięcy. Niektórzy dostawcy proponują leasing droższych modeli.
  • Domowe kompoty wracają do łask. Moda na powrót do natury w kulinariach nie ominęła napojów przygotowywanych przez gospodynie domowe. Codziennością są kompoty robione z sezonowych owoców, herbatki owocowe i ziołowe rozgrzewają nas, gdy słota albo katar, na spacer czy też do pracy bierzemy wspaniałe napoje zrobione w domu w butelce czy termosie. I pukamy się w czoło na wspomnienie plastikowych petów wypełnionych wzbogaconą przemysłowo kranówką nazywaną „wodą źródlaną” często z dodatkiem syntetycznych aromatów o smaku „prawdziwych pomarańczy”. Przez ile to lat dawaliśmy się ogłupiać greenshoringowym reklamom?
  • Odbiór odpadów małego AGD. Wobec wysokich cen prądu oraz limitów jego dostarczania użytkowanie większości sprzętu AGD jest luksusem. Od najbliższego poniedziałku tj. 18 grudnia 2023 przeprowadzana będzie ogólnokrajowa zbiórka sprzętów małego AGD, które w większości domów nie są używane. Do specjalnie rozstawionych pojemników obok domów można wkładać np. lokówki, tostery, golarki, suszarki do włosów, blendery, miksery, podgrzewacze itp. Za miesiąc będzie zbiórka dużego AGD. Uwaga, kuchenki mikrofalowe są zaliczane do dużego AGD. Organizatorzy podkreślają, że w domach pozbywając się niepotrzebnych rzeczy odzyskamy wolne miejsca w szafkach, szafach, które można wykorzystać do innych celów.
  • Jajka inaczej. Do niedawna jajka spożywano w wielu postaciach po różnorodnej obróbce termicznej: jajecznice, omlety, na twardo, na miękko, faszerowane itp. Marnotrawstwo energii na przygotowanie jajecznych dań było ogromne. Dziś wróciła moda na wypijanie surowego jajka wprost ze skorupki (należy zrobić małe dziurki na czubkach jajek, można do dziurki nasypać soli, albo wziąć szczyptę soli do ust i…wyssać jajko ze skorupki). A na deser – kogel mogel! Do utartych żółtek można dodać kroplę soku z cytryny albo odrobiną kakao czy kawy. I zero prądu, a efekt żywieniowy ten sam!
  • Higiena – powrót do przeszłości? Niedostatek energii elektrycznej i problem z podgrzewaniem wody do codziennego użytku nie doprowadził do redukcji nawyków higienicznych większości społeczeństwa, aczkolwiek obserwowany jest wzrost popytu na dezodoranty i perfumy itp. kosztem mydeł i szamponów. W wielu miejscach powstają łaźnie, gdzie woda jest podgrzewana przez urządzenia niedostępne w mieszkaniu. Dzięki temu za symboliczną opłatą można zażyć kąpieli czy prysznica i utrzymać ciało w czystości, a i rózeg brzozowych zażyć (zniżka ekstra przysługuje raz w tygodniu). Wobec popularności łaźni przygotowywany przez opozycję okólnik o myciu w dni parzyste nóg prawych, a w nieparzyste lewych został wobec braku poparcia zdjęty z wokandy. A wannach w okresie przedświątecznym niech – jak dawniej – pływają karpie, zanim trafią do galarety lub na patelnie. Zimna woda zdrowia doda!
  • Rząd dofinansuje pralnie publiczne. Aby zapobiec możliwości wystąpienia plag takich jak (……cenzura) i dla zachęcenia do korzystania z pralni publicznych rząd zamierza dofinansować te niezbędne w demokratycznych i cywilizowanych państwach instytucje. Okazało się bowiem, że podjęte tu i ówdzie  próby przywrócenia starych  sposobów utrzymania w higienie bielizny przez pranie jej w popiele (Annie Ernaux, „Lata”, noblistka 2022, no nie mówcie, że nie czytaliście?) nie sprawdziły się, choćby wobec braku popiołów, w związku z czym nastąpił masowy powrót do pralni miejskich. Te jednak okazały się bardzo drogie dla przeciętnych obywateli. Jednak rząd kierując się zasadą jednakowego i sprawiedliwego dostępu do higieny pokryje część kosztów ich funkcjonowania. W zdrowym ciele zdrowy duch (i sprawiedliwy, wybory niebawem).
  • Kultura źródeł. Ograniczone możliwości organizowania masowych imprez muzycznych (nagłośnienie), zredukowany do jednej godziny dziennie program radiowy i telewizyjny poświęcony tylko komunikatom rządowym czy też kłopoty z odtwarzaniem muzyki czy filmów wywołały istny głód na szeroko rozumianą kulturę. Obywatele ujawniają swoje talenty plastyczne rysowaniem i malowaniem zastępując niedostępność aparatów komórkowych, niektórzy robią z tego sposób na życie, sprzedając widoczki i malując portrety. Szczególna moda jest na „hand mady” portretów dzieci.  Organizowane są występy i koncerty tak solo, jak i zespołowo, oczywiście w wersji unplugged. Częstym widokiem jest muzyk grający na balkonie swojego mieszkania czy domu, czemu przysłuchują się sąsiedzi czy przechodnie. Odkrywamy na nowo naszą kulturową tożsamość.
  • Tragiczna próba teleportacji. Z ostatniej chwili. Przed kilkoma godzinami doszło w Brukseli do katastrofy prototypowego masowego urządzenia teleportacyjnego, w którego próbnym przeniesieniu przestrzennym z Brukseli do Berlina brała udział kilkudziesięcioosobowa grupa lobbystów z ugrupowania znanego jako Unijna Grupa Trzymająca Klimat, w skład której wchodzili znani politycy, bankierzy, przedsiębiorcy i naukowcy. Eksperci twierdzą, że przyczyną fatalnego w skutkach przebiegu operacji było zwarcie instalacji elektrycznej wobec gwałtownego spadku napięcia w sieci w chwili przeprowadzania eksperymentu (przestało wiać!). Komentatorzy nie wykluczają też domniemania o działaniach celowych wrogich sił (zamach?), w tle pojawiły się osoby P. i T., na co jednak nie ma żadnych dowodów. Szanse na powrót osób z przestrzeni teleportacyjnej są znikome.
  • Komunikat specjalny: w związku z sygnałami, iż sieci energetyczne zaczynają dostarczać obecnie prąd do instytucji publicznych, w najbliższym czasie przewiduje się dopływ prądu do domów i mieszkań. Będzie światło?

W Nowym Roku życzymy więcej światła, dużo energii i poczucia humoru. Damy radę.

********************

Podziel się