Nowelizacja Polskiej Strefy Inwestycji by Finanse dla Firm

Niedoczekanie firm na zmianę przepisów PSI?

Odpowiadając na to pytanie wyjaśniamy, że firmy nie mogą się doczekać nowelizacji przepisów programu wymienionego w tytule, która to nowelizacja od wielu miesięcy odbija się jak kamyk między ogródkami Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii a Ministerstwem Finansów, teraz podobno zalega w MF.  Widocznie uznano, że jeśli firmy czekają tyle, to poczekają jeszcze trochę. Przecież są sprawy ważniejsze, jak choćby nadrzędność sporów o Krajowy Plan Odbudowy, a zaraz i Nowe Łady… (i tu można wstawić dowolnie: Przemysłowe, Podatkowe, Gospodarcze itd. itp.).

A o tym, dlaczego firmy mogą się nie doczekać, wyjawimy już niebawem w osobnym tekście, teraz skrótem – tu i ówdzie na świecie i w UE pojawia się nowe spojrzenie na działanie szczególnych obszarów (nie)podatkowych, jakimi są specjalne strefy ekonomiczne. Czyżby decydenci uznali, że może już nie ma sensu nowelizować, jeśli za chwilę nie będzie czego? Tylko że – póki co – prawo nie działa wstecz, więc biznesy, które już by tego dobrodziejstwa doznały, mogłyby je kontynuować bez przeszkód do zaplanowanego końca.  A przecież niczego tak nam nie brakuje, jak inwestycji, w tym prywatnych, których spadek notowany od siedmiu lat nie chce czemuś to przerodzić się w istotny wzrost. A lansowany wzrost konsumpcji jako metoda wzrostu gospodarki nie skutkuje długotrwałym przysporzeniem dobrobytu, bowiem ten tworzą inwestycje i eksport, ale kto dziś ma o tym pojęcie?

Cienie na sukcesie Polskiej Strefy Inwestycji?

Na Li pisaliśmy: „Z komunikatu MRPiT dowiadujemy się o sukcesie programu Polska Strefa Inwestycji i rekordowej ilości inwestycji zadeklarowanych w I kwartale br. Pochwaliliśmy się też naszym udziałem w programie (patrz tu:). Dlaczego więc tu nie przyłączamy się do fanfar?

Odpowiadamy: jeśli przyjąć, że z 2 mln firm MSP ok. 13% działa w przetwórstwie przemysłowym, a z nich tylko co 5 ma zamiar inwestować, to daje to 55 tys. firm o potencjale inwestycyjnym. W I kw. br. 80 firm MSP (0,1 proc. tych potencjalnych!) zdecydowało o inwestycjach w ramach PSI. Natomiast od początku programu czyli od jesieni 2018 roku tylko, a nie aż, 500 firm z sektora MSP uzyskało decyzję o wsparciu. Czy nie za daleko idącym jest uznanie, że w programie lansowanym jako „Cała Polska Strefą” i działającym od ponad dwóch lat jest to wynik znakomity?

No chyba że nie dostrzegamy nowomowy oceny zjawisk ekonomicznych, jak np. „piąty najlepszy wynik Polski w UE pod względem dynamiki eksportu po dwóch miesiącach br.” ?. Równie dobrze możemy powiedzieć, że Polska jest już na 68 miejscu w Rankingu Wolności Mediów (przed nami Burkina Faso, Niger, Senegal, Armenia i nie jest istotne, że w 2015 roku byliśmy na miejscu 18), albo że w rankingu  The World Happiness Report 2020 zajęliśmy wyróżniające… 44 miejsce. Jeśli tak, to dlaczego nie uznać, że to 500 firm MSP w Polskiej Strefie Inwestycji to wynik rewelacyjny? No właśnie. (Z ostatniej chwili – mamy najgorsze pierwsze miejsce w rankingu najszybciej autokratyzujących się państw świata w ciągu ostatnich 10 lat. Zawsze coś.)

Za tym za daleko idącym uznaniem z pytaniem w tle jawią się pytania szczegółowe, dlaczego – jeśli program jest tak dobry – to nie wzbudza entuzjazmu skutkującego większym zainteresowaniem firm MSP?

Co nie zachęca firm MSP do udziału w programie PSI?

Odpowiedzi na wspomniane „dlaczego” czerpiemy z doświadczeń Finansów dla Firm zdobytych na pierwszej linii frontu – dotarliśmy z informacją o Polskiej Strefie Inwestycji do kilkuset firm z sektora MSP, z kilkudziesięcioma rozmawialiśmy o szczegółach, zrealizowaliśmy prawie 20 projektów. Z pierwszej ręki wiemy jak firmy – potencjalni inwestorzy – postrzegają program i jakie kwestie wytykają jako zniechęcające do skorzystania z jego atrakcji. Po kolei więc:

Zbyt wysokie kryteria ilościowe na ogromnym obszarze kraju[1]

Przypomnijmy: dziś w zależności od lokalizacji firma średnia musi ponieść nakłady nie mniejsze niż  20/16/12 mln zł, mała – 5/4/3 mln zł, mikro – 2/1,6/1,2 mln zł. I tylko w 112 miastach uznanych za tracące funkcje społeczno-gospodarcze obniżono ten wymóg do 2/0,5/0,2 mln zł (bardzo ciekawa byłby analiza, ile firm z sektora MSP, które otrzymały decyzję o wsparciu, realizuje swoje inwestycje właśnie w tych lokalizacjach), ale ten szczególny segment rynku ma charakter marginalny dla tych rozważań.

Według zgodnej opinii zarówno firm zainteresowanych, jak i ekspertów, kryteria ilościowe byłyby akceptowalne w wymiarze najwyżej połowy obecnie obowiązujących wartości.

Niekoniecznie więc Cała Polska Strefą.

Kryteria jakościowe do aktualizacji…

i doprecyzowania. Jest tych kryteriów 10 w dwóch grupach, z czego zadeklarować i spełnić trzeba od 4 do 6. W praktyce okazuje się, że to 6 w wielu lokalizacjach bywa barierą nie do przejścia, a szkoda.

I tu przykład, jak klarowne pierwotne rozwiązanie podane w rozporządzeniu zostało skomplikowane przez „urzędowość” dodającą słowo „oraz” zamiast „lub” ograniczając znacznie możliwość otrzymania punktu w kategorii „Inwestycja w projekty wspierające branże zgodne z aktualną polityką rozwojową kraju…”. Pisaliśmy o tym tu:.

Jasnym i czytelnym jest preferowanie branż realizujących inwestycje „w ramach łańcucha dostaw sektorów strategicznych zgodnych ze Strategią na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” i wymienienie określonych kodów PKD. Natomiast dodanie słowa „oraz” powodujące konieczność jednoczesnego wystąpienia danego kodu PKD w wykazie inteligentnych specjalizacji województwa odbiera często możliwość uzyskania punktu. I nie ma argumentu, że wykazy powstały dużo wcześniej, niż Strategia, więc nie są to dokumenty spójne.

Takich kuriozów i braku precyzji jest w kryteriach jakościowych więcej, jak choćby szansa na punkt za „Przynależność do klastra kluczowego”. Czy ktoś zadał sobie trud, aby sprawdzić warunki członkostwa w klastrach i opłaty z tym związane? A szkoda, może dałoby się wymyślić bardziej racjonalne kryterium. Podobnie z kryterium „Utworzenie centrum nowoczesnych usług dla biznesu o zasięgu wykraczającym poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”, bardzo proste kryterium dla polskich firm MSP, prawda? Aż się prosi o więcej takich.

Nadmierna „staranność” poprzez interpretacje podatkowe i wytyczne do kontroli (…)

Dużą aktywnością na polu zniechęcania firm do aplikowania do PSI wykazał się fiskus poprzez interpretacje podatkowe wydane w 2019 roku i burzące wieloletni porządek (żeby nie powiedzieć „ład”) w podejściu do tzw. dochodu łącznego pisaliśmy m.in. tu:.

Dziegciu dodały ogólne interpretacje podatkowe (jesień 2019), których nie wyjaśniły wbrew pozorom objaśnienia do tychże ogólnych interpretacji (marzec 2020). Ich niezwykła forma i treść powodują, że poważni prawnicy nie uznają ich za przepisy będące źródłem prawa, a jedynie za insynuujące symulacje (określenie własne). Na szczęście sądy, do których trafiają spory inwestorów z fiskusem (pisaliśmy:) jednoznacznie stają po stronie inwestorów wytykając przy okazji fiskusowi, tu z satysfakcją cytat z jednego z orzeczeń: „(…) takie objaśnienia nie są źródłem prawa, nie mogą modyfikować, uzupełniać lub w jakikolwiek inny sposób zmieniać przepisów stanowionego prawa podatkowego, którego źródłem są ustawy i rozporządzenia.” Efektem tego jest wzrost zainteresowania firm programem.

Ale co fiskus napsuł, to napsuł, bo zarówno rok 2019, jak i 2020 mogły przynieść wielokrotnie większe efekty programu PSI. Zresztą Ministerstwo Finansów wykazuje wiele zapału do gaszenia ochoty na inwestycje nie tylko w tym programie. Przykład: niesiony wysoko na sztandarach PR-u tzw. CIT estoński został tak radośnie „doprecyzowany” przez autorów, że na 400 tysięcy spółek z o.o. w kraju aż 337 (słownie trzysta trzydzieści siedem sztuk spółek!) przystąpiło w tym roku do konkurencji pn. CIT estoński po polsku. MF zapowiada zmiany w programie, już nie możemy doczekać się kolejnych atrakcji.

Innym przykładem zastosowanych i będących w użyciu tzw. uzupełnień do obowiązujących przepisów o PSI są tzw. wytyczne do kontroli kryteriów jakościowych w wydaniu MPiT, stanowiące również nieokreślony bliżej zbiór zaleceń bez konkretnej mocy (a mógłby to być załącznik do rozporządzenia w sprawie pomocy…).

Jakość przepisów vs kompetencje służb księgowych

O ile duże firmy radzą sobie z tłumaczeniem zawiłości proceduralnych i podatkowych Polskiej Strefy Inwestycji dzięki kompetencjom służb księgowych i wsparciu profesjonalnych doradców, o tyle sytuacja w firmach MSP wygląda zgoła odmiennie. Ogromna ich liczba współpracuje z biurami rachunkowymi, które koncentrują się na rozliczaniu podatku dochodowego, a bywa, że mają problem z poprawnym sporządzeniem bilansu. A jakież to wyzwanie dla firm prowadzących uproszczoną księgowość w formie PKPiR? Przepisy podatkowe powinny być proste, jednoznaczne i przyjazne dla podatnika, więc program PSI też. Zawiłości proceduralne i podatkowe programu opisane wcześniej powodują, że księgowym drżą ręce, gdy mają uwzględnić w rozliczeniu podatkowym ulgę podatkową przysługującą firmie. Czy tak powinno być, że inicjatywy inwestycyjne i związane z nimi ulgi podatkowe są blokowane przez obstrukcyjne podejście fiskusa do kandydatów na inwestorów?

Zapowiadana jest rewolucja w podatkach, która ma ujrzeć światło dzienne jako Nowy Ład Podatkowy. Z uwagą obserwujemy anonse na ten temat, co już mobilizuje nas do artykułu na ten temat, którego tytuł „Reformy w podatkach czy podatki w reformach?” z pewnością zaciekawi naszych czytelników, już niebawem.

Lekceważenie głosu ekspertów, doradców i samych zainteresowanych

Realizowanie podejścia „władza wie najlepiej, co jest dobre dla ludu” będącego popłuczyną po czasach PRL-u jest niestety obowiązującą doktryną w relacjach władza – biznes. Pojawiające się jaskółki tzw. konsultacji społecznych np. ostatnio z okazji omawiania koncepcji Krajowego Planu Odbudowy – nie zmieniają faktu, że decydenci narzucają rozwiązania, co do jedynej słuszności których są przekonani obserwując gospodarkę z wysokich okien przy Marszałkowskiej. Jesteśmy świadomi, że istotna część decydentów wzorce obecnych zachowań wykuła w poprzedniej epoce, stąd pewnie zamiłowanie do projektów typu Huta Katowice. Jednak warto zauważyć, że żyjemy w innej Polsce, więc odrobina demokracji i współpracy w relacjach władzy z biznesem byłaby na miejscu. Ogromny potencjał polskich firm z sektora MSP nie jest wykorzystany tak, jak mógłby być, gdyby władza pozwoliła naszym przedsiębiorczym orłom rozwinąć skrzydła. I nie pociągniemy wątku o tym, kto za tym stoi i dlaczego, bo to trąca o kolejny temat – zjawisko lobbingu w Polsce.

Jakie zmiany w PSI są szykowane przez organizatorów programu?

Wiemy tylko o niektórych, a wynika to m.in. z tego, że sprawy nie są ujawnione co do zakresu i terminu. Dość powiedzieć, że autorzy z MRPiT nie wiedzą, jakie rozwiązania zaakceptują konieczni kooperanci z MF. I tak jeśli idzie o kryteria jakościowe to w pierwszym z nich ma być zamiana słowa „oraz” na „lub” – byłby wektor w górę.

Fama głosi, że są zakusy na to, aby zlikwidować punkt za kryterium „Osiągnięcie odpowiedniego poziomu sprzedaży poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej” czyli mówiąc po ludzku za osiągnięcie odpowiedniego poziomu eksportu. Prosta, łatwa do oceny sprawa, stanowiąca też impuls dla firm do rozwinięcia działalności proeksportowej, niezwykle ważna z punktu widzenia gospodarki – skąd pomysł na zlikwidowanie tego kryterium? Powtórzmy: to eksport jest źródłem trwałego wzrostu gospodarki! Wektor w dół.

Kolejnym pomysłem, który ma być wyartykułowany, jest wskazanie, iż ulgę w podatku dochodowym można realizować dopiero po całkowitym zakończeniu inwestycji będącej przedmiotem projektu realizowanego w ramach PSI. Jest to niekorzystne wobec faktu, że przecież bywają inwestycje realizowane etapami i można sobie wyobrazić sytuację, gdy przed zakończeniem całej inwestycji już generowane są dochody przez jej część. Pomińmy tu sytuację, gdy niedawno uważano za akceptowalne odliczanie ulgi proporcjonalnie do poniesionych nakładów w sytuacji, gdy nowa inwestycja polegała na zwiększeniu mocy produkcyjnych istniejącego zakładu i z założenia ulga miała być realizowana z dochodu łącznego, bo teraz takie podejście nie może liczyć na wyrozumiałość fiskusa, póki co. Więc wektor w dół.

Jest też zamysł na zlikwidowanie znakomicie działającej zasady „+30 procent”, czyli możliwości zaliczenia do bazy nakładów kwalifikowanych wydatków przekraczających zadeklarowane nakłady inwestycyjne do 30 proc. ich pierwotnej wysokości. Czy w zaciszu ministerialnych gabinetów nie słychać o wzroście cen np. materiałów i usług budowlanych, maszyn i urządzeń itd. To może podpowiemy, że od początku roku stal konstrukcyjna zdrożała o 50 proc., a oferty na jej dostawy są ważne 24 godziny? I w takiej sytuacji „wycinać” z programu rozwiązanie, które miało zabezpieczać inwestorów to kolejny przykład niezrozumienia procesów gospodarczych. Wektor w dół.

Kryzys przesłanką do innych zmian (korzystnych dla firm MSP)

Pandemia spowodowała wprowadzenie kilku zmian do programu PSI. Nie są to jednak zmiany na miarę potrzeb, rzec można ich zakres nie zmienia wiele. Z pewnością nie usuwa fundamentalnych kwestii opisanych powyżej.

Czy walka z pandemią nie jest przesłanką do znacznego ułatwienia przedsiębiorcom (jakże nielicznym przecież!) dostępności do dobrodziejstw PSI? Wydaje się, że tak, no chyba że ktoś uzna, że mamy tak dobre perspektywy, że nie ma co ułatwiać, bo się towarzystwo biznesowe za bardzo rozkręci i dopiero będzie kłopot. No bo kto będzie pracował w zagranicznych inwestycjach w Polsce będąc atrakcyjną wykwalifikowaną i wciąż tanią siłą roboczą?

Opłata za doradztwo

Zgodnie z ustawą o wspieraniu nowych inwestycji (art. 10. 1) „zarządzający obszarem” (czyli zarząd regionalnej SSE) świadczy na rzecz inwestora odpłatnie „usługi inne niż informacyjne”.  W wielu strefach comiesięczna opłata zaczyna być pobierana od następnego miesiąca po uzyskaniu decyzji
o wsparciu. Logicznym byłoby, aby ponoszenie tej opłaty było odroczone do zakończenia projektu inwestycyjnego. Przyjęcie takiej jednolitej zasady dla wszystkich SSE byłoby istotną pomocą dla przedsiębiorców w okresie największego obciążenia ponoszeniem wydatków inwestycyjnych.

(Nie)świadome wykluczenie spółek komandytowych

Z całą pewnością – a wiemy o tym z rozmów z firmami – wprowadzenie znienacka opodatkowania podatkiem CIT spółek komandytowych spowodowało istotne ograniczenie  planów inwestycyjnych tychże podmiotów. Przypomnijmy, że spółek komandytowych w Polsce jest ok. 40 tysięcy. I nie powstały one w celu nieakceptowalnej optymalizacji podatkowej, jak głoszą przedstawiciele fiskusa, tylko w celu ochrony majątku prywatnego właścicieli przed nadmiernymi oczekiwaniami banków w zakresie zabezpieczenia kredytów, m.in. inwestycyjnych. Duża część z tych 40 tysięcy to firmy prężnie rozwijające się, często liderzy branż i regionów. Udowodniono już dawno temu, że argumenty, którymi fiskus usprawiedliwiał wprowadzeniu CIT- u dla spółek komandytowych, są nie trafione, żeby nie powiedzieć błędne.  Działanie fiskusa doprowadziło do tego, że jakiekolwiek decyzje o inwestycjach zostały w tej grupie firm zaniechane, spółki skupiają się teraz nad zmianami podmiotowej formy działania.

Zawsze przekonujemy przedsiębiorców, że każde większej wagi wydarzenie w firmie powinno być analizowane pod kątem następstw i oddziaływania na firmę i jej otoczenie w jak najszerszym kontekście, a analiza SWOT jest obowiązkowym elementem każdego biznes planu. Można mieć wątpliwość, czy podobne zasady, co do zasady bardzo racjonalne, są realizowane przy projektach w firmie pn. Polska Gospodarka na poziomie co najmniej ministerialnym.

Niedostatek informacji o programie

Jedynym medium, w którym reklama o Polskiej Strefie Inwestycji pojawiła się przez parę wieczorów, była telewizja, kilka razy wspomniano o tym w radiu, a wszystko dawno temu. I o ile np. o dotacjach, w tym bodajże najpopularniejszym kredycie na nowe technologie sporo wiedzą banki, to o PSI nie wiedzą nic albo jeszcze mniej, a już z pewnością nie widzą interesu, aby się w to angażować (niebawem będzie artykuł o szorstkiej przyjaźni banków i firm). Znaczna część firm też pojęcia nie ma o zasadach, możliwościach, korzyściach, o ryzyku udziału w PSI nie wspominając.

W obecnej chwili przypomnienie w mediach o programie wydawałoby się uzasadnione. Tym bardziej, że relatywnie prostych (czytaj: nie napakowanych innowacyjnością i z szerokim spektrum akceptowalnych nakładów inwestycyjnych) programów oferujących pomoc publiczną (tu: ulgę w podatku dochodowym) nie ma i nie będzie przez najbliższych kilkanaście miesięcy. Nie damy tu odpowiedzi na pytanie, czemu takiej informacji w mediach nie ma.

Zamiast podsumowania

Przedstawiliśmy nasz subiektywny punkt widzenia na niektóre aspekty funkcjonowania programu Polska Strefa Inwestycji, koncentrując się na czynnikach, które utrudniają firmom MSP dostęp do jego korzyści. Wskazaliśmy kwestie umożliwiające sanację tego znakomitego z pomysłu programu. Mamy nadzieję, że po dobrej zmianie ? będziemy mogli wybaczyć grzech utrudniania, do którego – wobec kilkunastu miesięcy nie doczekania się na nowelizację – nie dołączy grzech zaniechania. No chyba że uznamy, iż udział w programie 0,1 proc. firm MSP jest powodem do sukcesu, a jeśli tak, to nie pozostaje nic innego, jak gratulować satysfakcji z dobrze wykonanego zadania. A wtedy będziemy musieli sprawę nowelizacji wziąć we własne ręce…

[1] Na potrzeby artykułu zastosowaliśmy skrótowe dane

Podziel się