Mid-Caps – szansa dla mniejszych dużych firm

Od lat emocje budzi kwestia statusu wielkości firmy oraz przyjętej koncepcji zaliczania do MŚP (ang. SME) i grupowania firm w zależności od kryterium zatrudnienia[1] (głównie) na przedsiębiorstwa mikro (do 9 pracowników), małe (od 10 do 49) i średnie (od 50 do 249) oraz uznanie za duże wszystkich tych, które zatrudniają do 250 osób. Przypomnijmy zatem, że od wielkości firmy zależy wysokość pomocy publicznej, o którą mogą aplikować firmy czy to w formie dotacji (programy UE), czy też ulg podatkowych (specjalne strefy ekonomiczne, dziś program Polska Strefa Inwestycji), przy czym im mniejsze są firmy, tym większy jest dla nich poziom wsparcia.

W praktyce jest cała grupa firm, które przekraczają 250-osobowy limit zatrudnienia, a więc formalnie są już dużymi firmami, natomiast pod względem sposobu zarządzania, potencjału kapitałowego czy też pozycji na rynku (bardziej regionalny niż globalny) są wciąż praktycznie i mentalnie wśród MŚP.

Dzisiejsze podejście powoduje, że firmy te aplikując o wsparcie np. w programie PSI muszą spełnić bardzo wysokie kryteria ilościowe (na poziomie 60 – 100 mln zł, MŚP – wielokrotnie mniej), co często znacznie przekracza ich możliwości i potrzeby, a także zobligowane są utrzymać projekt przez 5 lat, a nie 3 lata jak firmy MŚP.

Uważamy, że obecne zasady zaliczania do dużych firm wszystkich, które zatrudniają powyżej 250 osób powodują, że na arenie konkurencji Dawid musi walczyć z Goliatem. Tymczasem przewaga Goliatów jest tak ogromna, że zadziwia tylko moc ich lobby powodująca li tylko ograniczenie w korzystaniu z pomocy publicznej zamiast całkowitego wykluczenia. Nawet mniejszy procent otrzymanej pomocy publicznej może być ogromną kwotą wobec dużej skali projektów. A warto pamiętać, że genezą przyznanej pomocy publicznej są pieniądze budżetowe, czyli (w uproszczeniu) nasze podatki.

Obecne kryteria określające status wielkości przedsiębiorcy są niekorzystne i ograniczają możliwości ich rozwoju, dając nieuzasadnioną przewagę wielkim korporacjom.

Tym bardziej cieszy, że w KE dyskutuje się nad wprowadzeniem do nomenklatury MŚP (ang.: SME) nowej kategorii przedsiębiorstw, które dziś określane są jako Mid-Caps. Nowa kategoria firm może w MŚP pojawić się wraz z początkiem nowego budżetu unijnego na lata 2021 – 2027, a więc już za parę miesięcy.

Sam temat nie jest nowy, bowiem kilkakrotnie podchodzono do tej kwestii w ostatnich kilkunastu latach, ostatnio pod koniec budżetu UE 2007 – 2013.

Nowa kategoria ma znaleźć się między średnimi a dużymi firmami, czyli do MŚP zaliczono by tzw. Mid-Caps, tj. firmy zatrudniające od 250 do 500 pracowników (choć np. EBI do SME zalicza Mid-Capy liczące od 250 do 3000 pracowników).

Przy okazji – Finanse dla Firm mają duże doświadczenie w określaniu statusu wielkości firmy. A bywa to skomplikowane, bowiem oprócz stanu zatrudnienia, należy uwzględnić np. powiązania kapitałowe i personalne firm i ich menadżerów itd. itp. Rzecz jest ważna, bo w zależności od statusu firmy mają różny poziom wsparcia pomocy publicznej (dotacji, ulg podatkowych) –  podanie błędnych danych przy aplikowaniu o wsparcie  może mieć przykre następstwa.

Wprowadzenie kategorii Mid-Capów do MŚP pozwoliłoby sporej liczbie polskich firm odnieść z tego konkretne korzyści. A dziś – jak równać Dawida z Goliatem? Trzymajmy kciuki za Dawida!

 

[1] Dla potrzeb artykułu ograniczamy kryteria MŚP do zatrudnienia.

Podziel się