Aż do Kanady musiał udać się Prezes (nie, nie ten Ten, a Rady Ministrów), aby obwieścić światu, a przy okazji rodakom, że, cytujemy z należytą podniosłością, „Wkraczamy na drogę bardzo przyspieszonego rozwoju, zarówno gospodarczego, jak i technologicznego. Niedługo będę o tym szerzej informował.”
Rozejrzeliśmy się wokół i ani tej drogi, ani tego bardzo, ani przyspieszenia nie uświadczyliśmy. Dla pewności zadzwoniliśmy z Finansów dla Firm do naszych portfelowych firm z nadzieją, że może u nich coś przyśpiesza choćby gospodarczo, o czym my nie wiemy, ale nikt się nie przyznał. Ale władza wie lepiej, więc z pewnością kto jak kto, ale Prezes (RM) wie, co mówi, i nie wypada mieć co do tego żadnych wątpliwości. Oczywiście o ile jest się za, a nie przeciw, bo jak się jest wbrew, to nawet niefortunne przejęzyczenie w wydaniu e-ministry (od edukacja) może być rozdmuchane do rozmiarów gafy globalnie zmieniającej położenie Polski na mapie demokratycznego świata.
Tak sobie myślimy, że byłoby fajnie, gdyby Prezes tę myśl o wkraczaniu na drogę jedynie słusznego rozwoju rozwinął i ukonkretnił, żebyśmy po pierwsze: uwierzyli, a po drugie – co może i ważniejsze – przyłożyli się „wespół w zespół” do tego rozwoju, zarówno w aspekcie gospodarczym, jak i technologicznym. Bo razem zawsze raźniej.
Ale póki co rozwinięcia ni ma, choć jest tajemnicza zapowiedź: „Niedługo…”. Aktualnie (od roku) komunikacja władzy ze społeczeństwem odbywa się w randze jednoosobowej, ale jakże omnipotentnej osoby Prezesa, do tego najczęściej za pośrednictwem komunikatora X, bo póki co rządu wobec oszczędności na etatach nie stać na zatrudnienie rzecznika, który by obwieszczał tegoż rządu zamiary w zakresie przyśpieszonego rozwoju, zarówno gospodarczego, jak i technologicznego, i do tego jeszcze w trybie bardzo przyśpieszonym. Póki co więc Prezes nie znalazł godnego w zakresie rzecznictwa zastępstwa, ale może i lepiej, bo nikt nie musi objaśniać, co Prezes rzekł. A przypomnijmy, że bywały drzewiej świecznikowe wypowiedzi, które wymagały od rzeczników ekwilibrystycznych wręcz umiejętności, by objaśnić intencję słów, np. „Nie chcem, ale muszem”, „Odpowiem wymijająco wprost”, „Nie można mieć pretensji do Słońca, że kręci się wokół Ziemi”, „Jestem za, a nawet przeciw” i wiele podobnych.
Tak naprawdę jest w tym nie rzecznictwie rządowym logika niezwykła. Przecież jeden rzecznik nie byłby w stanie urzecznić suwerenowi dróg rozwoju wytyczanych przez poszczególne partie, partyjki i kanapy, z których każda ma inną wizję realizowaną przez obsiadłe partyjnie ministerstwa. Odnosi się wrażenie, że w tym władczym gremium jest więcej protokołów niezgodności, co objawia się w medium X cytatami: „Nie ma naszej zgody na kredyt zero procent”, „Nie zgodzimy się na taką składkę zdrowotną”, „Nie ma akceptujemy podwyższenia/obniżenia… (niepotrzebne skreślić)”, niż wspólnej zgody, no chyba że dotyczy podwyższenia uposażeń braci poselskiej. W tej sytuacji nadrzędność słowa Szefa jest oczywista, a i jaka oszczędność!
Ktoś mógłby postawić też zarzut, że nie ma jednolitego programu rozwoju (gospodarczego i innych rozwojów), na okres dłuższy niż okres między jednym a drugim wpisem na X, przekutego na plan działania władzy, który ta władza, będąc władzą nota bene dzięki nam, z korzyścią dla nas zrealizuje.
I tu sypmy popiół na głowy, bo jakże niedzisiejsi-śmy w Finansach dla Firm, preferując tradycyjne zarządzanie projektami (a mamy ich na koncie sporo), ustalając najpierw co jest do zrobienia, jakie będą efekty, jak to zrobić i kiedy, jak sfinansować, jak rozliczyć, kto zarządza itd. A tu trzeba innowacyjnego podejścia na miarę naszych potrzeb i możliwości, i to władza realizuje na naszych oczach. Jaki sens planować i wpisywać programy w strategie, jeśli świat się w kółko kręci (świat się w kółko kręci) tak szybko, że planowanie strategiczne traci sens. Trzeba być elastycznym, giętkim, w myśl zasady carpe diem, przyszłość jest tak niepewna. A my Polacy mamy niezwykłą wprost umiejętność improwizacji i zaradności w sytuacjach krytycznych. Niemcy zawsze musieli wszystko dokładnie zaplanować – no i do czego to doprowadziło? Kaput?
Zważcie wreszcie, mali niewierni Tomasze, że przecież okres przedwyborczy się skończył i wybrana władza ma inne problemy, niż jakieś wpisywanie w plany nowych obietnic wyborczych, a poza tym za moment są kolejne wybory, więc będą inne obietnice. A do tego władza ma na głowie przekute na czyny stare obietnice wyborcze, jak chociażby 500+ przelicytowane później na 800+, a także 13 i 14 emeryturę. I nie jest ważne, że 500+ okazało się fiaskiem demograficznym, przelicytować trzeba było, a efekt demo będzie taki sam. Na szczęście od biorców 13 i 14 emerytur nie oczekuje się demograficznego cudu, a nawet nie wypada. Tak czy inaczej podatników kosztują te spełnione acz nieefektywne obietnice ok. 100 mld zł rocznie, ale czego się nie robi dla zdobycia/utrzymania władzy. No bo władza, która racjonalnie by to zabrała, władzą by nie była od dnia następnego. A następna władza przelicytowałaby na 1000+, co było jeszcze gorsze. Ale na pocieszenie – jest wskaźnik, który rośnie niebywale, mianowicie dług.
Obecnie do jedynie słusznych wyborów władza dorzuca m.in. dopłaty do e-rowerów, a także e-samochodów, na co zrzucą się wszyscy podatnicy bez względu na opcję wyborczą i posiadanie karty rowerowej czy prawa jazdy. No bo przecież władza własnych piniendzy nie ma i mieć, żeby je komuś dać, nie będzie (to tak jakby wierzyć, że prąd stanieje).
Młodzieży, a więc obecnym 30 – 50 latkom, należy uświadomić, że bywały czasy, gdy władza planowała (plany pięcioletnie), wytyczała, uchwalała, publikowała i motywowała do współrealizacji. I społeczeństwo wiedziało, że jak się napracuje, to i efekty będą. Plany te były popularyzowane wśród mas ludu pracującego miast i wsi przez:
- pieśni: „Jak przygoda, to tylko w Warszawie” o odbudowie stolicy, „Pójdę na Stare Miasto” to samo o Starówce, „Małe mieszkanko na Mariensztacie” o pierwszym powojennym osiedlu, „Ukochany kraj” duetu Gałczyński-Sygietyński, tu cytat: „Wszystko tobie, ukochana ziemio/Nasze myśli wciąż przy Tobie są/Tobie lotnik triumf nad przestrzenią/A robotnik daje dwoje rąk” w wieloletnim repertuarze zespołu „Mazowsze”,
- wiersze, tu cytat tylko Broniewskiego do górniczej braci: „Prędzej, górniku, głębiej, górniku/węgla pokłady rąb/w twojej kopalni, na twym chodniku/staje ojczyzny zrąb.”. Oprócz niego chwałę socrealizmu głosili Gałczyński i Szymborska, Brzechwa i Tuwim, Ważyk i Urgacz „…już świt na niebo łuną się wspina/I nagle/nagle czujemy, bracia/dobry, serdeczny uśmiech Stalina.”. Niektóre myśli – Broniewski – „Nie będzie tronów, nie będzie banków/złamiemy fronty Kuomintangu/nie będzie City i Wall Street/błyśnie wolności świt!” są jakże pożądane/wciąż aktualne. Przy okazji Brzechwa wyjaśnia, co się stało z masłem: „Wiedźmy po domach straszą dzieci/Masła nie ma, wzięli „Sowieci”…”.
- filmy: „Jasne łany”, „Gromada” czy kultowy „Skarb” z kapitalnymi piosenkami: „Warszawa, ja i ty” czy „Jest taki jeden skarb”, tę ostatnią przypomina link.
A że demokracja była w tamtej epoce troszkę mniej demokratyczna, to mniej ważne (przy okazji, czy nadmiar demokracji rodakom nie szkodzi?). Niepodzielone na pół społeczeństwo w drodze do socjodobrobytu wyznaczanej przez jedną partię nie miało wyboru zarówno z wyborami, tym bardziej, że wybór był jeden, jak i z drogą do dobrobytu, bo ta też była jedna jedyna. Nie było więc wątpliwości co do słuszności wybranej drogi i planu, tym bardziej podane były w tak kulturalnej i atrakcyjnej formie.
A dziś? Czy na akademiach recytuje się wiersze o jeździe do dobrobytu nowymi autostradami? Czy MKiDN ogłosi konkurs na piosenkę o lotach na cały świat z CPK wzorując się na piosence o Nowej Hucie? Czy powstał film o dziele stworzenia pomnikowego kanału na Mierzei Wiślanej? Dlaczego na listach przebojów nie ma nic o tym, że niebawem, za kilkadziesiąt lat, przyświecać będzie nam prąd z elektrowni atomowej? Dlaczego wreszcie twórcy nie angażują swych muz do tworzenia o kolejach dużych prędkości, którymi do socja… dobrobytu będzie szybciej i bliżej? Dlaczego nie angażujemy do tego sztucznej inteligencji, jeśli resztki tej prawdziwej się nie poczuwają do społecznego zaangażowania? Dlaczego wreszcie w tak nośnych propagandowo mediach, jak telewizje, prezentuje się gwiazdy wykonujące tańce obce naszej kulturze w miejsce rodzimych mazurków i oberków, a w rozmaitych „mam talentach” dominują piosenki z krajów imperialistycznych, jakbyśmy własnych nie mieli?
A przecież właśnie dzięki takim kulturalnym działaniom społeczeństwo by uwierzyło bardziej, że jesteśmy na właściwej drodze, i się wszyscy zawezmą, to dobrobyt będzie bliżej. I będzie, bo władza to mówi od kilkudziesięciu lat, a władza jak coś powie, to powie. Wobec tego, że planu ni ma, rzecznika takoż, ostał nam się ino… Prezes, nie pozostaje nam nic innego, jak przywołać kultowy już wyraz poparcia władzy i Prezesa, powtórzmy jutro na X: „Łubu-dubu, łubu-dubu, niech żyje nam Prezes naszego klubu…”
Z ostatniej chwili:
Dziś Prezes (RM) rzekł: „Ogłosimy bardzo ambitny program dla Polski, jako lidera wzrostu”, a stanie się to 10 lutego w siedzibie GPW. Podsłuchał?
