Lwi pazur Rzecznika i jego przedsiębiorców

Jeszcze nie tak dawno na łamach Finansów dla Firm przyganialiśmy Rzecznikowi Małych i Średnich Przedsiębiorców (patrz tu:) , by chwilę później uchylić z uznaniem kapelusza (patrz tu:). Ale teraz wypada ukłonić się nisko za głos wsparcia i rozsądku w obronie przedsiębiorców dotkniętych chaosem nierządu rządu względem przedsiębiorców.

Rzecznik swoje…

W serii wywiadów (zobacz tu: oraz tu:) Rzecznik poddał krytyce jesienną autorską metodę antywsparcia części branż.  I słusznie, bowiem jakość i niezborność jesiennej  gry pozorowanej „Gospodarka: Jesień 2020” była zaskoczeniem wobec wiosennych manewrów ocenianych zasłużenie na przysłowiową piątkę. No dobrze, z minusem. Co ważne, Rzecznik jesienią zaproponował we właściwym momencie naprawcze działania, które zostały wprowadzone niestety z opóźnieniem lub bez opóźnienia, ale wcale. Jeśli sobie uświadomić, że Rzecznik jest powoływany przez rząd, to trzeba szczególnie docenić mocny rzeczony głos odrębny odcinający się od orzeczeń rządu.

…a władza swoje

Jeden cytat Rzecznika „Urzędnicy wiedzieli lepiej bez nas, jak skonstruować pomoc dla firm, ale zrobili źle” prowokuje do rozwinięcia myśli. Zjawisko urzędniczej wszechwiedzy ma się
w Polsce dobrze, a nawet lepiej, wręcz pączkuje. Dowodem na to są szumne zapowiedzi udziału przedsiębiorców w opiniowaniu i tworzeniu wielkich programów gospodarczych, zaczynając od Planów Odbudowy i Nowych Ładów na Nowych Politykach kończąc.  Prawdę mówiąc to skóra cierpnie, gdy przypomnieć sobie mniej znane uboczne skutki niektórych znanych wielkich programów, jak choćby New Deal w USA (tak, tak!), NEP w Rosji Radzieckiej czy Wielki Skok Naprzód w Chinach. Że nie wspomnieć o słynnym Planie Marshalla (dla ciekawych:) , który de facto rozpoczął falę katastrofalnych w skutkach programów pomocowych, ale to już inna opowieść.

Nie prezentacje, a konkrety

Póki co tempo przygotowywania slajdów wspomnianych programów zbawienia jest tak szybkie, że zdążono zapisać na nich jedynie hasła, zostawiając „na zaś” merytoryczne konkrety.
I z pośpiechu zapewne nie zaproszono samych najbardziej zainteresowanych, czyli przedsiębiorców, ale to już było przed chwilą „Urzędnicy wiedzieli lepiej bez nas…”, więc czemu się dziwić? To już drzewiej bywało – więcej energii poświęcano na wypisywanie haseł na sztandarach i udział w pochodach, niż na trud wdrażania ich w życie. Czy dziś mamy przeżyć to déjà vu we współczesnej formie – PowerPoint z hasłami i konferencja online mają zastąpić wspólną twórczą koncepcję i wytężoną pracę? Może warto przypomnieć, że te pochody skończyły się w ostatecznym rozrachunku bankructwem państwa, odpukać! Więc może zamiast hasłować to wziąć się do roboty?

A teraz …mamy ogromną szansę zaprzepaścić taki piękny kryzys.

Starą i dobrze sprawdzoną PR-owo metodą pozornego włączania przedsiębiorców w wir prac nad koncepcją tzw. wyjścia z kryzysu nie jest wdrażanie zgłaszanych przez nich od wieków postulatów, ale mówienie o tym, co trzeba zrobić, używając słowa zaklinacza „należy”. Obecnie organizatorzy poszli krok dalej, wyprzedzając niejako akcję biznesu, poprzez stawianie mu pytań o to, co trzeba zmienić, poprawić, nie daj Boże ulepszyć itd. Organizuje się onlinowe spotkania, konferencje, ankiety, każdy może zgłaszać uwagi i pomysły… Widać z tego, że się chce, i się działa, a jakże. Tylko po co to? Lista postulatów jest znana od dawna i wiele się tu nie zmienia: patologie biurokratyzmu, koszmarny system podatkowy, zmienianie ad hoc warunków prowadzenia biznesu itp. Itd. Czas skończyć pytać i zaklinać rzeczywistość mówiąc „należy”, a zacząć działać.  Choćby od kursu dla urzędników naszego ulubionego ministerstwa pod nazwą „Jak polubić Przedsiębiorców?” „Dlaczego słowo Przedsiębiorca powinno być pisane z wielkiej litery?”. Okoliczności pocovidowe tworzą niezwykłą szansę dla polskiej gospodarki (czytaj tu:). Czy mamy stracić ten piękny kryzys?

Jak (u)rząd przedsiębiorcom, tak oni urzędowi

O traktowaniu przedsiębiorców przez urzędy wszelkie maści, a szczególnie przez przedstawicieli różnych instancji fiskusa, pisaliśmy już wielokrotnie. I wszystko wskazuje na to, że jeszcze wiele razy pisać będziemy, bowiem niewiele zmienia się w tym niestety tradycyjnym podejściu do diamentów naszej gospodarki, czyli pracowitych, zdolnych i zaradnych przedsiębiorców. Czasami zastanawiamy się, czy tajny plan działań wspomnianego fiskusa nie polega na tym, aby ułanów polskiego biznesu trzymać krótko na wodzy, żeby – broń Boże – nie rozpędzili się za bardzo i szarżą nie wyprzedzili ościennej konkurencji? Może dlatego na porządku dziennym jest splątanie systemu podatkowego, sprzeczność interpretacji podatkowych, niezrozumiały nawet dla profesjonalistów język ustaw i rozporządzeń, czy wreszcie chaos jako metoda zarządzania gospodarką w kryzysie po pandemicznym. Chwilami można mieć wrażenie, że zmuszanie do uczestniczenia w chocholim tańcu niemożności i marazmu ma wprowadzić przedsiębiorczy lud prosty w letarg i uśpienie… Ale – niedoczekanie!

Hej! Kto Polak…

Ostatnie wystąpienia części przedsiębiorców zagrożonych utratą dochodów i dorobku często całego życia pokazują siłę i determinację rodzimych biznesmenów. Sytuacja wbrew tzw. zarządzającym gospodarką prowadzi do wzrostu świadomości przedsiębiorczego obywatelstwa. Władza słusznie już zauważyła, że biznes nie okazał jej znaczącego wsparcia w ostatnich wyborach. Jest więc jeszcze czas (o ile władzy zależy) na odrobienie tych strat i próbę zbudowania współpracy z przedsiębiorcami tak, aby te relacje były  zgodne, szczęśliwe i trwałe, a nie oparte na iluzji i grze pozorów małżeństwa z rozsądku.

Na szczęście przedsiębiorcy już dawno zakasali rękawy nie oglądając się na frazesy obietnic pod wspólnym hasłem „Zbudujemy Nową Polskę”  (pierwsze wykonanie pieśni 1954). Póki co bez sztandarów, haseł i nowych programów chłopaki pokazują lwi pazur i robią swoje, i to jak! Nagłówki gazet: „O 15 proc. wzrosła w lutym produkcja przemysłowa w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku.” „PMI polskiego sektora przemysłowego wzrósł do 53,4 pkt w lutym 2021 r. z 51,9 pkt zanotowanych przed miesiącem”. „Odbicie produkcji i wzrost popytu wyniosły PMI do najwyższego poziomu od 32 miesięcy.” „Wzmożony napływ nowych zleceń opierał się na eksporcie, który wzrósł w największym stopniu od września 2017″. To my – Panowie Przedsiębiorcy. A slajdy zostawmy politykom – ostatecznie kogoś trzeba postawić na trybunie, gdy my będziemy pilnować polskiej roboty.

Podziel się