Lont się tli…

Na prośbę Czytelników kontynuujemy poniżej ciąg dalszy rozmowy, którą w Redakcji Finansów dla Firm prowadziło przy południowej kawie dwóch naszych zaprzyjaźnionych ekspertów (dane znane Redakcji). Na usprawiedliwienie mamy tylko to, że już dawno w świecie finansów nie działo się tak wiele…

– …i nie było tak ciekawie. Jak się spało?

– A my tu co? O pogodzie, astronomii, astrologii, marzeniach sennych czy o globalnym systemie finansowym? A spało się snem sprawiedliwego, bo na szczęście „Gdybym był bogaty” z naciskiem na „gdybym” to moja melodia 😊.

– Są jednak tacy, co nie śpią, mam oczywiście na myśli reprezentantów Grupy Trzymającej Globalne Finanse…

– Oni nie śpią już od wielu tygodni, ba, nękają ich senne koszmary. A tak przy okazji – czy pamiętasz, że w blogowym III odcinku cyklu „Banksterzy czy filantropi” 21 października 2022 pisaliśmy już o Credit Suisse: „List nowego prezesa informujący, że wszystko jest pod kontrolą, a bank odrodzi się jak Fenix z popiołów, wróży jak najgorzej.”?

– No i stało się. Dlaczego mają nie spać od wielu tygodni, przecież SVB ogłosił niemoc raptem 10 marca, w piątek.

– GTGF znakomicie monitoruje wszystko to, co dzieje się na finansowym podwórku. O zagrożeniach wiedziano dużo wcześniej, stąd nie łudźmy się, że koncepcja działań ratunkowych nie była przygotowywana adekwatnie wcześnie. Z mediów wiemy, że banki ogłaszały o swych kłopotach w piątki, a już przez weekendy powstawały plany reakcji. Żart. Tego nie da się zrobić w parę godzin. A tak przy okazji, czy komuś się nie wymknęło, że z Warrenem Buffettem, jednym z ratunkowych, który ma wrzucić do kapelusza 5 miliardów dolarów, rozmowy były prowadzone od wielu tygodni?

– Czyli można domniemywać, że podobnie było w przypadku Credit Suisse, nic de facto nie było zaskoczeniem, a bank obwieścił swą niemoc, gdy plan ratunkowy leżał już na stole?

– Tylko taka opcja dawała szansę na próbę uspokojenie rynków i zapobieżenie totalnemu chaosowi. I tak naprawdę udało się, przynajmniej na ten moment, bo dzisiejsze spadki na giełdach można uznać za niewielkie wobec skali możliwego Armagedonu. Przejęcie Credit Suisse przez UBS było chyba jedyną opcją, bowiem zaawansowanie „choroby” w CS nie dawało szans na wyleczenie, a jednocześnie pozwoli na nieujawnianie, czyli zamiecenie pod dywan różnych brzydkich uczynków, których zarówno ten bank, jak i jego kontrahenci dopuścili się dla zysku.

– Czyli można powiedzieć, że tajemnice zostaną w rodzinie. Efektem fuzji Credit Suisse i UBS ma być umorzenie obligacji CS wartych ok. 16 mld franków. Nie było w Europie takiego wydarzenia. Jeszcze.

– Zawsze musi być ten pierwszy raz. Warto dodać, że UBS będzie monstrualnym bankiem z sumą aktywów ponad 5 bilionów dolarów.

– Kolejny za duży, żeby upaść. Mały bank – mały kłopot, duży bank …

– A to jeszcze nie koniec kłopotów, bowiem zaczynają podnosić głos akcjonariusze UBS, których pominięto w opisanej grze. Do tego interes zwietrzyli amerykańscy prawnicy, którzy przygotowują już pozwy przeciwko CS za „zatajenie ważnych informacji i wprowadzania w błąd inwestorów”.

– Retoryczne pytanie: czy jak UBS, będąc – załóżmy – „zdrowym” bankiem, wchłonie CS, który jest „chory”, to UBS będzie całkiem zdrowy czy zdrowy trochę mniej, niż jest? Może o to mają anse jego akcjonariusze?

– A może należy zadać pytanie, jak to jest, że z dwóch największych banków Szwajcarii jeden jest zdrowy, drugi nie? A może wcale nie jest tak, że…

– …żebyśmy w tych gdybaniach nie zaszli za daleko! Jedno jest pewno, o czym jeszcze nie dość głośno się mówi. Na naszych oczach upada z powodu przeżarcia fundamentów trądem oszustw, matactw i chciwości instytucja finansowa, będąca – obok przysłowiowej czekolady i zegarków – symbolem szwajcarskiej solidności, wysokiej kultury biznesowej i silnej gospodarki. To jest niepowetowana strata dla tego kraju i – zaryzykuję tezę – strata nie do odrobienia.

– Mit Szwajcarii, którą znaliśmy i podziwialiśmy, ba, której zazdrościliśmy, właśnie rozwiał wiatr globalnej historii. Nic nie jest wieczne.

– Oczywiście pojawia się gdzieś wątek, że to kara za zawłaszczenie szczególnego rodzaju depozytów, powstałych kosztem bliskich przywołanego już na początku Tewje Mleczarza, a zdeponowanych w czasie II wojny światowej…

– Tak tak, zaraz będzie też druga teza, że to wyraz dezaprobaty za odmowę wysłania broni na Ukrainę. Idąc tym tropem można sugerować, że kraje dotknięte najwyższą inflacją w Europie też zostały ukarane za grzeszne uczynki, np. Węgry za podziękowanie za współpracę znanemu amerykańskiemu filantropowi pochodzenia żydowsko-węgierskiego, Turcja – za zakup swego czasu broni od Rosji… Jeszcze nie rozwikłaliśmy, za co my zostaliśmy dotknięci tak wysoką inflacją 😊.

– Skończmy z tymi spiskowymi teoriami, bo za chwilę dojdziemy do tego, że Turcja była tak niepokorna i zarozumiała, że trzeba było sprowadzić na nią katastrofę trzęsienia ziemi, aby zaczęła myśleć zgodnie z intencjami GTGF.

– Postawmy więc zasadnicze i ważne dla nas pytanie: czy Polska i nasz system finansowy jest tak odporny na to, co się dzieje na świecie, jak mówią przedstawiciele naszego narodu w mediach?

– Takie wypowiedzi są zaklinaniem deszczu, a opowieści o tym, że banki w Polsce są odporne na wszelkie zło, mijają się z prawdą. Choćby dlatego, że znaczna część naszego sektora bankowego to banki zagraniczne, przez spółki-matki powiązane bardzo mocno z globalnym systemem finansowym. Gospodarka nasza nie jest też wyspą szczęśliwą, którą omijają burze i huragany przetaczające się nad światową gospodarką – funkcjonujemy w systemie naczyń połączonych.

– Niektórzy uważają, że przecież jak bank np. z Wołomina upadnie, to Wall Street ani drgnie.

– Ale jak na Wall Street ktoś ledwo kichnie, to może te różne nasze Wołominy, Pikutkowy Dolne, a nawet Górne, poprzewracać jak domki z kart. I na tym polega różnica.

– Niebawem okaże się, czy to prawda. Póki co skupmy się, aby pożar się nie rozprzestrzenił.

Cdn.

Podziel się