Im lepiej, tym może być gorzej

W „Aktualnościach” na www.finansefirm.pl pod datą 3 lutego pojawiła się informacja: „Niespodziewanie wysoki wzrost wskaźnika PMI dla Polski (…) jest kolejnym potwierdzeniem, że sektor przemysłu wychodzi z kryzysu. Zatrudnienie w firmach rośnie w tempie najwyższym od 1998 roku, tempo wzrostu zamówień jest najwyższe od trzech lat. A przyrost zamówień przekłada się na wzrost produkcji i rosnące zakupy. Jednocześnie coraz mniej firm odczuwa kłopoty z płynnością, bo broniąc się przed zatorami płatniczymi zdyscyplinowały rozrachunki, wyeliminowały niegodnych zaufania partnerów biznesowych, a także racjonalnie wykorzystują kredyty obrotowe. Lepszy od Polski wynik wskaźnika PMI odnotowały tylko Wielka Brytania, Niemcy i Szwajcaria. Eksperci twierdzą, że „istnieją coraz poważniejsze przesłanki, by sądzić, że w drugiej połowie roku zobaczymy dynamikę wzrostu PKB przekraczającą nawet 4 proc. rok do roku.” Miejmy nadzieję, że ten trend będzie trwały.”

Ta dobra wiadomość może przerodzić się w złą wiadomość: pojawiający się wzrost gospodarczy może być kapitalną wymówką dla rządzących,  by po raz kolejny odstąpić od przeprowadzenia poważnych i niezbędnych reform, które miałyby zapewnić gospodarce warunki do stabilnego i długotrwałego rozwoju. No bo po co zmieniać, jak wszystko samo idzie w dobrą stronę, nieprawdaż?  Każda zmiana wywołuje opór, więc po co się narażać, przecież wybory za pasem.  Dominacja krótkowzrocznej i nastawionej na doraźnie cele polityki nad gospodarką, która dla osiągnięcia niezbędnej efektywności wymaga stabilnych warunków działania w długoterminowej perspektywie, jest ogromną słabością systemu władzy w Polsce. Takie postępowanie nie pozwala na uruchomienie istniejącego potencjału społecznego i gospodarczego. No ale przecież jest coraz lepiej, co widać, i słychać …

Podziel się