Czy Wanda zechce Niemca?

Przed kilkoma dniami Puls Biznesu donosił we wstępniaku, że „…większość Polaków chce polskich firm w polskich rękach. Jeśli inwestor ma być zagraniczny, to najchętniej z Unii Europejskiej, absolutnie nie z Rosji…”. No proszę, to jakaś zmiana chyba, bo do niedawna wszystko co zagraniczne, było lepsze od polskiego, a załatwianie spraw „na cudzoziemca” otwierało wiele drzwi, co widywało się w filmach i w życiu.

Nam też bardzo podoba się pomysł na tę polskość własność rodzimego biznesu, tylko że takiego własnego kapitału w Polsce nie ma.

Dotacje z UE, które przez kilka lat pełniły poniekąd funkcję quasi – kapitałową dla firm już się kończą, a poza tym to kropla w morzu potrzeb. Akumulacja przedsiębiorstw wobec niezbyt wysokiej wydajności pracy też nie jest górą złota. Więc kapitał zagraniczny to jednak i szansa, i konieczność dla naszej gospodarki, bo nie jesteśmy oderwani od procesów zachodzących w skali globalnej. A jak już mowa o inwestorach zagranicznych i globalizacji, to największe zaangażowanie w Polsce mają ci, którym do nas najdalej, czyli Stany Zjednoczone z kwotą ok. 35 mld dolarów. Powstaje pytanie, dlaczego najbliższy nasz parter handlowy -Niemcy – nie przyśpieszą zaangażowania w Polsce. Według prognoz już w 2020 roku 20% polskich spółek może mieć kapitał …chiński. Wizyty na najwyższych szczeblach odbyły się, czyli ten proces już się rozpoczął. Przed kilkudziesięcioma laty w okresie (no, kiedy?) przeprowadzono badania narodów pod kątem korzyści z integracji z Niemcami. Okazało się, że najlepiej wypadła Polska – połączenie niemieckiej systematyczności z polskim polotem, pracowitością i umiejętnością działania w kryzysie dałoby niezwykły efekt. Obecne badania wykazały, że Wanda nie odmówi Niemcowi, tylko niech on się pośpieszy, bo pójdzie za innego.

Podziel się