Cudze chwalicie, swemu nie dacie

W Polsce – poza dotacjami unijnymi – nie ma instrumentów zachęcających przedsiębiorców do wdrażania innowacji oraz do podejmowania  działalności badawczo-rozwojowej tak we własnym zakresie, jak i  we współpracy ze sferą nauki. A ponieważ rząd działa jak wykładnik polskich cech narodowych, preferując akcyjność i doraźność (ach, ta szarża lekkiej kawalerii!) zamiast solidnej pracy organicznej (choć jest pewna jaskółka zmian, o czym przy innej okazji), więc nadzieja na stworzenie  długoterminowej, przejrzystej i efektywnej strategii wspierania innowacyjnych firm jest niewielka.

Ograniczenie aktywności rządu w zakresie promowania i  wspierania innowacji w gospodarce do systemu dotacji unijnych jest rozwiązaniem doraźnym, a przy okazji jakże wygodnym. Po pierwsze – jest to robione za cudze pieniądze (pomińmy niewielki w sumie udział państwa w budżetowaniu poszczególnych programów). Po drugie – największą aktywnością mają wykazać się potencjalni beneficjenci, którzy muszą startować w nie dość że nieprzewidywalnych co do wyniku konkursach, ale za to coraz bardziej interesujących co do formy – chodzi o modną od niedawna prezentację planowanej inwestycji przed ekspertami. Spowoduje to konieczność nie dość, że wynajęcia firmy doradczej do opracowania wniosku, to jeszcze zatrudnienia showmana, którego urok może przesądzić o wygranej czy przegranej. A gdzie rozwiązanie i zachęta dla ogromnej osiemdziesięcioprocentowej większości firm, która nie deklaruje udziału w nowych konkursach? Czyż brak działań na rzecz aktywacji tych 80 procent to nie jest karygodne zaniechanie?

Klasycznym przykładem krótkowzrocznego działania był zakup pendolino od francuskiego Alstomu (oj, toż to neverending story dla dziennikarzy). Eksperci są zgodni, że gdyby – zamiast poprzez ten zakup wspierać zagranicznego inwestora – przeznaczyć te środki na wsparcie rodzimych nota bene znakomitych producentów pociągów jak Newag, PESA, to w krótkim czasie mielibyśmy to samo albo i lepiej za mniejsze pieniądze. No i byłoby to wsparcie polskich marek, o czym decydenci zapomnieli zachłyśnięci atrakcyjnością interesów z pendolino w tle. No, ale urok tej szarży…

Podziel się