COVID a sprawa polska

Niemalże bez echa pozostał wywiad z wybitnym przedsiębiorcą i naukowcem prof. Filipiakiem, prezesem Comarchu, który pojawił się przed kilkoma dniami na łamach Business Insider (czytaj tu: lektura obowiązkowa!). Dwa cytaty z tegoż wywiadu: „zamykanie gospodarki i – mówiąc wprost – schlebianie osobom, które mają mniejszą chęć do pracy, to jest właśnie pandemia w cudzysłowie. Twarde liczby nie potwierdzają pandemii.” I dalej „Generalnie powinniśmy oficjalnie przejść na model szwedzki. I to na pełną skalę. Rząd nie powinien już pompować gotówki do firm, bo to może wyłącznie spowodować dalszy spadek ich efektywności. Potrzebne są nie pieniądze, tylko dalsze luzowanie obostrzeń. Trzeba wyzwolić gospodarkę z okowów.” Chapeau bas, Panie Profesorze!

Z okazji 20 -lecia Finansów dla Firm spotykamy się z naszymi kluczowymi biznesowymi partnerami – menadżerami firm wielkich, średnich i całkiem małych. Rozmawiamy przy okazji o kwestiach około covidowych. Uzyskane informacje przedstawimy w raporcie, w którym podzielimy się opiniami praktyków co do przebiegu, skutków, przewidywanych zagrożeń itd. Pierwsze wnioski wpisują się w tezy przedstawione przez prezesa Comarchu: działania antycovidowe powinny być adekwatne do skali zagrożenia.

Gdzie jesteśmy?

Wydawałoby się, że po okresie fazy paniki (luty, marzec, początek zachorowań, brak wiedzy na temat skutków i przebiegu) i fazy akcji spontanicznych (kwiecień – czerwiec: restrykcje sanitarne, lockdown, tarcze wspierające gospodarki, często podejmowane z naruszeniem prawa pod sztandarem „stanu wyższej konieczności”),  powinna przyjść faza refleksji, polegająca na zrewidowaniu dotychczasowych metod i podjęciu racjonalnych zachowań przekutych na środki i zalecenia adekwatne do skali i efektów zagrożeń. Tu uwaga:  obydwie fazy podobnie były realizowane we wszystkich państwach z wyjątkiem Szwecji, która wdrożyła swoją autorską pilotażową metodę walki z COVID.

Tymczasem jesteśmy w fazie chaosu, charakteryzującej się już niejednorodnym w różnych krajach podejściem do oceny przeszłych działań, jak i różnymi metodami działań doraźnych. Pierwszy z brzegu przykład dotyczący stosowania maseczek: używanie ich jest nakazywane (m.in. w Polsce), zalecane (w wielu krajach) bądź uznane za „absurdalne” i „nieuzasadnione naukowo” (Holandia i kraje skandynawskie).

Tu konieczny wtręt: ogromna większość Polaków posiada zamiast wielu maseczek jednorazowego użytku jedną maseczkę wielokrotnego użytku, którą po użyciu (zakichaniu, nawdychaniu, zakaszleniu i zawilgoceniu) wkłada do kieszeni/torebki i trzyma tam do następnego użycia przez wiele tygodni, czyniąc z niej kapitalną wylęgarnię drobnoustrojów, przyczyniając się do wzrostu infekcji w okresie jesiennym, że nie wspomnieć o efekcie synergii z najgorszym powietrzem
w Europie, od którego jak udowodniono na choroby dróg oddechowych i krążenia rokrocznie umiera ok. 40 tysięcy Polaków.  Czy o to chodzi?

Rozmaite grupy interesów są zainteresowane utrzymywaniem stanu zagrożenia, od wielkich graczy rynków surowców, walut itp. przez koncerny farmaceutyczne, lobby lekarskie, do firm wyłudzających środki wsparcia oferowane przez rządy. COVID spowodował bezprecedensową akceptację na tworzenie długu bez granic, tak w znaczeniu geograficznym, jak też w rozumieniu horyzontu czasowego. Do tego dochodzi lobby różnych gremiów, które w fazie akcji spontanicznych podjęły szereg kosztownych, nieracjonalnych decyzji i próbują zabezpieczyć się przed odpowiedzialnością  przywołanym już wcześniej stanem wyższej konieczności. To wszystko razem przekłada się na niespójne i często nieracjonalne działania i zalecenia, których efekt jest odwrotny od oczekiwań, bowiem skutkuje wzrostem braku zaufania do decydentów.

COVID jaki jest, każdy widzi

Przywołując badania statystyczne (choćby raport PIE) można stwierdzić, że wskaźnik śmiertelności w br. nie jest wyższy od średniej z wielu ostatnich lat. Czyli efekty COVID w aspekcie zdrowia są znikome, natomiast skutki społeczne i gospodarcze – niezwykle dotkliwe i daleko idące w wielu obszarach ludzkiej aktywności.

Efektem nie-pandemii choroby mamy kolejną odsłonę COVIDU – etap znakomicie zarażającej społeczeństwa pandemii strachu. W znakomity sposób przyczyniają się do tego media, które krwistą czcionką i w sportowym stylu odnotowują bicie kolejnych rekordów zachorowań.

O ile pierwszy etap służył zastraszeniu obywateli i wymuszeniu podporządkowania się nieracjonalnym i nieadekwatnym do skali zagrożenia restrykcjom (np. zakaz wchodzenia do lasów, maseczki na ulicach), o tyle mutująca plaga w postaci pandemii chaosu zaczyna być dostrzegana i krytycznie postrzegana przez społeczeństwa. Dowodem tego wzrost w różnych krajach form protestu przeciwko restrykcjom obecnym i planowanym.

Na tym tle pozytywnie wyróżnia się model szwedzki, którego istotą było wprowadzenie zaleceń a nie restrykcji oraz brak decyzji o zamknięciu gospodarki. W tej chwili kraj ten jest na najlepszej drodze do wyjścia z kryzysu szybciej niż inne kraje.

COVID a model polski

Czego nam brak? Modelu polskiego czyli racjonalnego podejścia opartego na faktach i liczbach oraz holistycznej eksperckiej wiedzy, nie na emocjach. Metodologii działania uwzględniającej daleko idący interes społeczeństwa i gospodarki, opartej na wiarygodnych i profesjonalnych danych, a nie na opiniach różnych osób/instytucji próbujących wygrać swoje 5 minut. Wstępne tezy przedstawił prezes Comarchu. Prosi się o dalszy ciąg i większe zaangażowanie praktyków biznesu w przedstawianie swoich opinii i pomysłów w tej kwestii. Dzięki temu szybciej wyjdziemy z kryzysu.

No i warto pamiętać, że rodacy są bardzo wrażliwi na punkcie swojej wolności, więc kolejne pomysły na ograniczanie jej tym razem nie muszą tak potulnie być przyjęte, jak wiosną.

 

Podziel się