Chiny – powrót Smoka

Zgodnie z potoczną niewiedzą to nie smok a panda wielka jest przedstawiana jako symbol Chin. Tym niemniej to smok „jest od dawna silnie zakorzenionym w folklorze i sztuce Chin symbolem mocy przynoszącej szczęście”.

Imponujący wzrost gospodarki chińskiej zapoczątkowany w 1978 roku trwa nieprzerwanie do dzisiaj. 40 lat temu Chiny były 10 gospodarką świata z PKB ok. 6,9% PKB USA, dziś (wg danych MFW) są pierwszą z PKB ok. 109% PKB USA. Najwybitniejsi ekonomiści, którzy na co dzień mają problemy ze wskazaniem źródeł wzrostu i polityk do niego prowadzących, tym bardziej nie potrafią wskazać przyczyn tego fenomenu. Jeden z nich, Joseph Stiglitz (Nobel 2001), mawia, że „na podstawie teorii i literatury ekonomicznej łatwiej byłoby wyjaśnić porażkę Chin realizujących nieortodoksyjną politykę gospodarczą niż ich sukces”.

Ekonomiści, nawet znani, pomijają często w swych analizach różne aspekty jakościowe badanych zjawisk z kwantyfikacją których mają problem, a które są nieprzewidywalne, jak choćby zachowania społeczne. Odmienności kulturowe społeczeństw azjatyckich są wciąż zagadką dla zachodnich badaczy i pewnie tak zostanie.

Nie pozostaje nic innego jak uznać, że za sprawą tytułowego smoka Chinom sprzyja szczególna siła wyższa – szczęście. No bo gdzież wypadałoby przyznać, że procentuje niesamowity pierwiastek dziedzictwa czterech tysięcy lat chińskiej państwowości, przy czym przez większość ostatnich dwóch tysięcy lat Chiny „były nie tylko krajem o najwyższej populacji i najpotężniejszej gospodarce, ale były również najbardziej technologicznie i organizacyjnie cywilizacją”[1].

Kilka przykładów:

  • W wyprawie zorganizowanej ku czci cesarza Zhu Di w latach 1405 – 1407 u wzięło udział 317 statków, w tym 62 dziewięciomasztowce o wymiarach 135 m długości i 55 m szerokości każdy, a załogi liczyły 28 tysięcy osób łącznie. Była to największa flota drewnianych statków na świecie. Do dziś nikt nie pobił tego wyczynu. Trzy statki Kolumba z 1492 roku to przy nich skorupki.
  • Wiekopomne wynalazki, t.j. papier, druk książek, kompas były powszechnie stosowane ponad tysiąc lat wcześniej niż w Europie. Gdy w Chinach drukowano miliony książek,
    w Europie księgi ręcznie przepisywali mnisi. Wynalazek Gutenberga był „inspirowany” chińską techniką druku.
  • Proch strzelniczy, którego wynalezienie datuje się na 850 rok był efektem poszukiwań… eliksiru nieśmiertelności. Coś poszło nie tak, ale w zakresie osiągniętego przeciwieństwa wynalazek sprawdza się do dziś niezwykle efektywnie.

Pomińmy tu okres oddania przez Chiny na chwilę palmy pierwszeństwa w XIX wieku, co cesarstwo zawdzięczało, jak dziś powiedzielibyśmy, zagranicznym inwestorom. Oni właśnie przy pomocy rutynowych narzędzi szerzenia postępu (dziś powiemy: demokracji), jak rabunek, wyzysk, wymuszenia, narkotyki (opium), akcje zbrojne, planowe mordowanie ludności (powstanie bokserów czyli protoplastów kung fu i nie tylko) zawłaszczyli słabe wtedy państwo. Drugą równie okrutną plagę przyniósł już wiek XX i chińska wersja totalitarnego komunizmu (z największą w skali świata klęską głodu), zwieńczonego rewolucją kulturalną, która to nazwa z powszechnym rozumieniem kultury nie miała nic wspólnego, a spowodowała niewyobrażalne i nie do odrobienia szkody, choćby w obszarze dziedzictwa… kultury. Ku przestrodze dla wszystkich. Czy można nazwać ten okres ciemnym wyjątkiem na jasnej w większości przypadków mapie historii Chin?

Dziś Chiny to zupełnie inne państwo. Fenomen państwowego kapitalizmu z przewodnią wciąż siłą Komunistycznej Partii Chin wywołuje na tzw. Zachodzie kalejdoskop ocen i odczuć, od uznania i podziwu do frustracji, obaw, niepokojów i poczucia zagrożenia. I tu niepostrzeżenie weszlibyśmy w obszary zarezerwowane dla polityki, więc wycofujemy się bezszelestnie.

O potencjale i pozycji Chin powiedzmy nie przez pryzmat wzrostu PKB, bo mamy z zasady niechętny stosunek do tego PR-owego wskaźnika, ale przez przywołanie kilku newsów z ostatnich miesięcy:

  • Chiny wyeksportowały w ub. roku do USA komputery za 68 mld dolarów, smartfony za 62 mld i sprzęt telekomunikacyjny za 18 mld, importując natomiast… soję!
  • Chiny stały się pierwszym krajem świata, któremu udało się przeprowadzić orbitowanie, lądowanie i wypuszczenie łazika na Marsie w ramach swojej pierwszej misji marsjańskiej.
  • Naukowcy z Uniwersytetu Nauk i Technologii w Hefei, przesłali między dwoma miastami „zaszyfrowane” kwantowo dane. Nigdy wcześniej nikomu nie udało się dokonać tego w praktyce. Badacze nie mają wątpliwości, że to przełomowy krok w tworzeniu technologii określanej jako teleportacja kwantowa, która odmieni współczesny internet i bezpieczną łączność.
  • Od 2012 r. do teraz Chiny opublikowały 240 000 artykułów naukowych na temat AI (sztucznej inteligencji), zostawiając daleko w tyle USA (150 000).

Czasy, kiedy powodem lokowania przez zachodnie holdingi fabryk w Chinach była płaca za miskę ryżu, minęły bezpowrotnie. Dziś takie decyzje wynikają z ogromnych zasobów bardzo wysoko wykwalifikowanych inżynierów, zdobywających wiedzę kiedyś w zagranicznych uczelniach, dziś głównie w uczelniach chińskich, notowanych na pierwszych miejscach w światowych rankingach akademii technicznych. Nie jest więc przypadkiem I miejsce Chin w pozyskiwaniu BIZ (bezpośrednich inwestycji zagranicznych) – w 2020 roku Chiny zdobyły 163 mld dol. (BIZ), podczas gdy USA odnotowały z kwotą 134 mld dol. najgorszy  wynik od 15 lat.

Chiny, choć nie przystąpiły do żadnych paktów klimatycznych, realizują bardzo ambitny program w zakresie ochrony środowiska, o zakresie i efektach którego tzw. cywilizowany zachód może jedynie pomarzyć. Nie uznały też, że obniżenie emisji CO2 jest priorytetem i w gospodarce należy szybko odejść od węgla nawet za cenę obniżenia wzrostu gospodarczego i drastycznego zubożenia społeczeństwa, co nam zapewnia bezmyślność autorów programu Fit for 55 z UE rodem. I znowu konkretne przykłady działań:

  • niebo nad Pekinem jest niebieskie, a powietrze czyste, podczas gdy w konkurencji „smog” w jeszcze 2013 roku miasto miało I miejsce na świecie,
  • w zakresie zapobiegania powodziom odchodzi się od mocowania z siłami natury jak onegdaj przez budowę gigantycznych tam na rzekach; wdraża się uwzględniający prawa przyrody „program tworzenia „gąbkowych miast”, w których będzie można bezpiecznie zatrzymywać i odprowadzać więcej wody deszczowej, m.in. dzięki takim nowinkom technologicznym jak przepuszczalny asfalt i chodniki; w miastach zabudowa ma uwzględniać więcej terenów zielonych, budowę stawów, przywracania terenów podmokłych, aby pobierały nadmiar wody. Przy okazji: kiedy w Polsce będziemy mogli w okresie jesienno-zimowym odetchnąć bezkarnie świeżym powietrzem?

Zakres blogowego artykułu nie pozwala na rozwinięcie chińskiej tematyki o to, jaki jest związek gry Go z geopolityką Chin, czy gromadzenie zapasów złota ma związek z koncepcją powiązania juana z tym niezwykłym metalem, w jaki sposób graniczenie z 14 państwami w postępie wykładniczym sposób zwiększa gigantyczny potencjał samych Chin i tychże państw i co z tego wynika…

Tym niemniej nie sposób nie wskazać na kilka kwestii, które mogły przyczynić się do fenomenu wzrostu chińskiej gospodarki, której mniej niż 10 lat zajęło podwojenie dochodu na głowę, gdy Wielka Brytania potrzebowała na to 150 lat, a USA i Niemcy około 30 do 60 lat. A te fundamentalne kwestie to:

  • kontynuowany od 1978 roku program rozwoju, którego aktualne cele to: nowe technologie, wykształcenie „społeczeństwa innowacyjnego”, ochrona klimatu,
  • emisja pieniądza bezpośrednio przez rząd (państwowy system bankowy), dzięki czemu tak rząd, jak i społeczeństwo oszczędzają ogromne pieniądze na braku konieczności spłacania odsetek od długu;

W USA i wielu innych krajach, także UE, prawo emisji pieniądza mają banki prywatne wykorzystując obligacje państwa jako zastaw pod wydruk waluty, a dług powstały z tego tytułu obciąża tak rządy, jak i przede wszystkim obywateli obciążanych  podatkami, którymi te długi są spłacane.

Przy okazji – rząd w aspekcie finansów nie daje sobie w kaszę dmuchać. Niedawno jednym ruchem nakazał zamknięcie działających w Chinach kopalni bitcoina i zakazał dostawcom usług bankowych i płatniczych oferowania transakcji związanych z kryptowalutami. Pozazdrościć – nie trzeba było ustawy i negocjacji z opozycją.

  • stwarzanie warunków do rozwoju klasy średniej, której rola jest mocno doceniana przez władzę, przeznaczanie ogromnych środków na edukację, ochronę zdrowia, likwidację ubóstwa (plan podwojenia PKB na głowę w ciągu 15 lat!).

Symbolem rozwoju i wzrostu zasobności społeczeństwa jest tempo przesiadania się Chińczyków z rowerów do samochodów (w tym elektrycznych), co trwało raptem kilka lat. W równoległym czasie większość rodaków rozsiadała się w sprowadzanych z niemieckich szrotów dieslach, które już dawno powinny być wycofane z ruchu.

  • wysoki poziom zdyscyplinowania społeczeństwa, świadomość relacji obywatel-państwo
    w zakresie wzajemnych obowiązków, zaufanie do władz państwowych, kult wiedzy, pęd do nauki.

Dzięki wspomnianym relacjom, sprawnemu zarządzaniu i wyposażeniu służby zdrowia udało się stłumić epidemię koronawirusa zdumiewająco szybko i wyprowadzić gospodarkę na prostą w tempie niezwykłym. Dziś Chiny – fabryka świata – trzymają w klinczu gospodarkę mniej światową w myśl zasady „złapał Kozak Tatarzyna…”, limitując terminy i ilości dostaw choćby półprzewodników do podnoszących się z kolan gospodarek zdecydowanie bardziej doświadczonych (przez pandemię), wykorzystując moment na ogromne inwestycje w swój potencjał przemysłowy, zwłaszcza w projekty wysokich technologii.

A przy okazji news z ostatnich dni: rząd pogroził palcem prywatnym big-techom, a te dobrowolnie (!) oskładkowały się na rzecz edukacji, rozwoju OZE i poprawy sytuacji materialnej najuboższych Chińczyków. Tylko Tencent dał 15,4 mld dolarów, a to dopiero początek pokazu solidarności społecznej. Czy dziwić się, że Zachód nie rozumie Azjatów?

Biznesowe relacje polsko-chińskie póki co nie wyglądają imponująco, tym niemniej odnotowujemy systematyczny ich rozwój. Ale… w 2020 roku największa inwestycja chińska w Europie wartości 1 mld dolarów została ulokowana w Polsce (sektor nieruchomości logistycznych). Transakcje zrealizowało też kilkanaście greenfieldów, chińskie firmy zaczynają uczestniczyć w projektach infrastrukturalnych, że nie wspomnimy o rosnącej wymianie handlowej. W tych polsko-chińskich stosunkach jest coś na rzeczy, co można uznać za potencjał dużo większego otwarcia. Tylko jeden przykład: w 2016 roku Polska stała się pierwszym państwem europejskim, które sprzedało rządowe papiery dłużne na rynku chińskim w tamtejszej walucie, transakcja opiewała na 3 mld juanów. Od tegoż roku stosunki chińsko-polskie mają status wszechstronnego partnerstwa strategicznego. Umiejącym czytać teksty dyplomatyczne polecamy wystąpienie nowego ambasadora Chin Sun Linjianga pt. „Niech droga współpracy chińsko-polskiej otwiera się coraz szerzej”, lektura obowiązkowa! Jest tam też o tym, jak Chińczycy śpiewali naszą „Kukułeczkę”. Ale ponieważ pieniądze lubią ciszę…

Pozostając przy kulturze (będą też polonica): czy wiecie, że ¾ produkowanych na świecie fortepianów kupują Chińczycy, a 60 milionów osób uczy się gry na tym instrumencie? I tu mamy pewien polski fenomen: jednym z najbardziej obecnych w kulturze chińskiej kompozytorów jest… Chopin. Kilka cytatów: „Chopin jest wyjątkowo popularny w Chinach. By pojąć, naprawdę rozszyfrować finezję Chopina, potrzeba kilkudziesięciu pokoleń pokładów kulturowych, naukowych i filozoficznych. A to w Chińczykach tkwi.” Rzecz podobno w melodyce języka chińskiego i melodyjności Chińczyków w ogóle: „Kiedy więc Chińczyk słyszy jego muzykę, może się poczuć tak, jak gdyby słuchał muzyki chińskiej.” Teraz już wiemy, czemu w Konkursach Chopinowskich najliczniejszą reprezentacją zagraniczną zawsze stanowią młodzi muzycy z Chin.

Ciekawe, czy wspólne umiłowanie Chopina umożliwi smokowi chińskiemu zagrać w duecie  koncert na dwa fortepiany ze smokiem wawelskim, dzięki czemu droga współpracy chińsko-polskiej otworzy się szerzej? Są szanse. Póki co spróbujmy Kukułeczki. 😊

[1] Konrad Seitz „Chiny powrót olbrzyma”.

Podziel się