Rzecznik MSP krytykuje ideę Specjalnych Stref Ekonomicznych – czy słusznie?

Czy tworzenie specjalnych stref ekonomicznych jest dobrym rozwiązaniem? Czy działalność zagranicznych firm i przywileje, które otrzymywały w Polsce, spowodowały dodatkowe obciążenia dla polskich małych i średnich firm? Jaką szansę program Polska Strefa Inwestycji stwarza dziś dla rozwoju rodzimego biznesu, polskich firm MSP?

Businessinsider 9 kwietnia br. w artykule „Rzecznik małych i średnich przedsiębiorców krytykuje Specjalne Strefy Ekonomiczne” (https://businessinsider.com.pl/finanse/specjalne-strefy-ekonomiczne-czy-samorzad-na-nich-skorzystal/78zhdek) cytuje wypowiedź rzecznika MSP na forum V Europejskiego Kongresu Samorządów w Krakowie: „Tworzenie takich enklaw jak Specjalne Strefy Ekonomiczne nie jest dobrym rozwiązaniem. Inwestowały w nich głównie duże firmy, państwo dawało im ulgi podatkowe, przez co mniej pieniędzy z podatków płynęło do budżetu państwa. Te braki w nim musiały pokrywać małe i średnie przedsiębiorstwa – mówił. – To nie jest w porządku, warunki prowadzenia działalności gospodarczej powinny być dla wszystkich takie same (…)”. Przedstawiona przez rzecznika ocena jest jednostronna, nieobiektywna i nie uwzględnia skomplikowanej sytuacji Polski w okresie decydowania o powołaniu SSE. Polska w okres transformacji wchodziła bez posagu, nie mieliśmy kapitałów prywatnych zgromadzonych przez wiele pokoleń gospodarnych Polaków, jak również pusty był skarbiec państwowy, bowiem w całkiem niedawnej historii zostaliśmy skutecznie ograbieni przez sąsiadów ze wschodu i zachodu. Z czego było inwestować?

W 1994 roku bezrobocie wynosiło 16,4%, w 2002 – 20%, a były miasta, gdzie przekraczało 40% (Kutno, Nowa Sól itd.). W tej sytuacji utworzenie w 1994 roku specjalnych stref ekonomicznych nie było jednoznacznie złym rozwiązaniem. W okresie 1995 – 2017 stworzono i utrzymano w ich ramach ponad 350 tys. miejsc pracy, pozyskano kapitał o łącznej wartości ponad 120 mld PLN, w czternastu strefach działalność rozpoczęło ponad 2 tys. firm. Prawdą jest, że niespełna 50% przedsiębiorców prowadzących działalność w strefach to firmy polskie, że ich łączny kapitał inwestycyjny wyniósł ok. 20% wszystkich poniesionych nakładów inwestycyjnych. Ale skąd kapitał początkowy miały wziąć firmy polskie? Z pustego i Salomon, choćby z zacięciem biznesowym, nie naleje.

Warto zauważyć, że każde utworzone miejsce pracy w zakładach w strefach generowało poprzez kooperację tworzenie kilku miejsc pracy w firmach poza strefami, i to były głównie polskie firmy. Ogromna armia ludzi została przeszkolona w nowoczesnych zakładach, przy nowoczesnych technologiach, zdobyła kwalifikacje i poznała wysokie standardy kultury pracy. Niektóre firmy zagraniczne podjęły intensywne kształcenie polskich pracowników, jak np. projekt kształcący mechatroników w Akademii w Haering Polska Sp. z o.o. w Piotrkowie Trybunalskim, największej ślusarni na świecie (Finanse dla Firm miały zaszczyt pomagać Firmie w uzyskaniu zezwolenia strefowego), gwarantując też staże zagraniczne i naukę języka obcego. Powstają centra badawczo-rozwojowe, np. Bosch und Siemens Hausgeräte (BSH) w Łodzi, w których zatrudnia się polskich inżynierów. W Łódzkiej SSE działa Program Startup Spark będący niezwykłą szansą dla realizacji nowych pomysłów biznesowych dla początkujących firm. Wiele stref poprzez rozmaite działania niesie kaganek oświaty ekonomicznej do firm regionu, a wiedza to jest to, czego polskim biznesmenom nie zbywa.

Jest faktem, że w minionych latach i poprzez wymienione wcześniej okoliczności głównym beneficjentem SSE w poprzednim okresie zostały firmy zagraniczne. I wykorzystały to aż nadto dobrze. Ale od kilku miesięcy obowiązują zupełnie nowe zasady funkcjonowania specjalnych stref ekonomicznych. Program Polska Strefa Inwestycji stwarza polskim firmom niezwykłe wręcz i nieistniejące wcześniej możliwości rozwoju i korzystania z dobrodziejstw SSE dzięki uldze w podatku dochodowym. Możliwość objęcia przywilejami Specjalnej Strefy Ekonomicznej własnego podwórka, czyli obecnie działającego zakładu (zasada „strefa do inwestora”) jest rozwiązaniem bezprecedensowym. I ta właśnie możliwość stanowi niezwykłą wartość nowego podejścia do Specjalnych Stref Ekonomicznych, dając niespotykane możliwości polskim firmom z sektora MSP przede wszystkim. Więc nie potępiajmy w czambuł idei specjalnych stref ekonomicznych, bo w obecnej wersji mogą być one kapitalnym instrumentem rozwoju i tworzenia kapitału przez polskich przedsiębiorców. No ale trzeba wejść w szczegóły…

I nie da się zastosować zasady Kalego do polskich przedsiębiorców (jak polski Kali ukraść krowę, to dobrze…) i zapewnić korzystanie z dobrodziejstw SSE tylko firmom polskim, bo jest jeszcze nadrzędna zasada równego traktowania przedsiębiorców, która firmę z zagranicznym kapitałem XYZ Polska Sp. z o.o. każe traktować na równi z PPHU Jan Kowalski.
Takich rzeczy wypada być świadomym, no chyba że wypowiedź cytowana na wstępie miała charakter polityczny, a wtedy już nikt nie będzie się zastanawiał, ile w tym jest prawdy.

PS. A może rzecznik MSP mógłby załatwić reklamę Polskiej Strefie Biznesu w mediach, bo biznes miast i miasteczek ma znikomą wiedzę na temat dobrodziejstw tego programu? No chyba że się nie lubi SSE z zasady… Tak jak powiedział niedawno wójt w miejscowości, w której lada moment uruchomi wielki zakład zagraniczny (niestety) producent: „Panie, ja tam bym przedsiębiorcom nic nie dał, im się nic nie należy, niech się sami dorabiają”. I nie jest to niestety stanowisko odosobnione wśród samorządowców. Na szczęście są tacy, którzy myślą inaczej, że pozdrowimy w tym momencie Prezydentów Kutna i Nowej Soli, którzy ideę SSE od lat znakomicie wykorzystują dla rozwoju swych miast.

Podziel się