Komu ulgi, komu czyli kilka refleksji o wdrażaniu Polskiej Strefy Inwestycji cz.I

Znakomita idea programu Polska Strefa Inwestycji oferującego inwestującym firmom ulgi w podatku dochodowym i to w dowolnym miejscu naszego pięknego kraju póki co nie przebija się do potencjalnych beneficjentów, co można stwierdzić ankietując przedsiębiorców. Najlepiej zorientowane w sprawie są firmy aktualnie działające na terenie „starych” stref ekonomicznych, a to dzięki doświadczeniu w korzystaniu z dobrodziejstwa stref oraz stałej komunikacji z zarządami specjalnych stref ekonomicznych. Warto zastanowić się chwilę, dlaczego pozostali przedstawiciele biznesu nie podejmują aktywniej prób uzyskania decyzji o wsparciu mimo szeregu korzyści, które są wypisane na sztandarach Programu.

Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka, że wymienimy chyba najważniejsze. Po pierwsze – firmy nie wiedzą, bowiem dobra nowina nie zbłądziła pod strzechy. Program był na pierwszych stronach gazet w mediach w okresie przyjmowania przepisów go wdrażających, teraz  stracił status newsa. Pałeczkę w docieraniu do przedsiębiorców powinny przejąć istniejące SSE i w większości to czynią na miarę swoich nieraz skromnych możliwości. Dużą rolę do spełnienia powinny mieć samorządy, ale po pierwsze – już jest po wyborach, więc aktywność w relacjach z wyborcami w tym przedsiębiorcami opadła, po drugie – też nie znają szczegółów, a ponieważ to nie one decydują o przyznaniu wsparcia, to po co się tego uczyć, po trzecie – a nuż przez przyznane lokalnym firmom ulgi podatkowe stracą lokalne samorządowe budżety? Oczywiście nie dotyczy to twojego samorządu, prezydencie, burmistrzu, wójcie, tylko innych.

Do tanga trzeba dwojga, a co dopiero do tańczenia wokół inwestycji strefowych. To taniec dla całego corps de balet z wieloma figurami. Przydałby się w zespole partner z zapałem finansujący tego typu projekty, mowa oczywiście o bankach i poniekąd firmach leasingowych (poniekąd, bo prosty leasing operacyjny niekonieczne tu pasuje). I tu wracamy do punktu pierwszego, bowiem nie dość, że bankowcy nie znają – poza tytułem – szczegółów programu, to często niestety bywa tak, że doradca bankowy zamiast angażować się w kredytowanie inwestycji w reżimie specjalnej strefy ekonomicznej szybciej i sprawniej osiągnie miesięczny czy kwartalny target robiąc kilka prostych kredytów obrotowych czy też nieskomplikowanych leasingów autek.

Pozostaje jeszcze do scharakteryzowania ten najważniejszy w programie, czyli polski przedsiębiorca i jego potencjał do stania się efektywnym beneficjentem na mapie Polskiej Strefy Inwestycji, ale o tym już w drugiej części opowiastki.

Podziel się