Innowacyjność czyli co?

Określenie „innowacyjność”, odmieniane w różnych kontekstach robi ostatnio karierę, jak wiele krócej lub dłużej modnych słów. Tylko czy chodzi tu o modę? Wobec niekiedy nadmiernego szermowania innowacyjnością, w połączeniu z brakiem zrozumienia jej sedna, warto sięgnąć do źródeł. Funkcjonuje wiele definicji, przytoczmy tę powszechnie uznawaną:

Według OECD, ”Działalność innowacyjna to szereg działań o charakterze naukowym, technicznym, organizacyjnym, finansowym i komercyjnym, których celem jest opracowanie i wdrożenie nowych lub istotnie ulepszonych produktów i procesów. Niektóre z tych działań są innowacyjne same w sobie, inne zaś mogą nie zawierać elementu nowości, lecz są niezbędne do opracowania i wdrożenia innowacji. Działalność innowacyjna związana jest z opracowywaniem i wdrażaniem innowacji technicznych i obejmuje: prace badawcze i rozwojowe; zakup licencji; prace wdrożeniowe; zakup i montaż maszyn i urządzeń oraz budowę, rozbudowę lub modernizację budynków służących wdrażaniu innowacji; szkolenie personelu; marketing nowych i zmodernizowanych wyrobów.”

A zatem rewolucja czy ewolucja? Oczywiście jedno i drugie! Warto o tym pamiętać, szczególnie kiedy spotykamy się z opiniami „kopiujmy cudze, ewentualnie poprawiając”. Autorzy takich pomysłów powinni zacząć od refleksji – ile razy zawiedli się osobiście na, jakże pozornie wygodnej, funkcji kopiuj-wklej. A gdzie ochrona własności intelektualnej? Wracamy do czasów „postępu poprzez podstęp”? Żeby korzystać z cudzych rozwiązań i wynalazków trzeba za to zapłacić. Podobno myślenie nie kosztuje, ale jego efekty już tak. Za to rozmowa „naukowo-gospodarcza” niewiele, bo nie zawsze musi się ona odbywać w wymiarze konferencyjnym. I pamiętajmy, że rozwiązania wynalazcze zaczynają się od pomysłu jednej osoby. A zatem, gdy mówimy innowacja, jakie powinno być pierwsze skojarzenie? – Myślenie! O tym jak wygląda dogadywanie się sektorów B+R z biznesem w następnym tekście…

Podziel się